.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Jon Krakauer - "Wszystko za Everest"


Jon Krakauer, amerykański pisarz i dziennikarz a przy okazji alpinista, od dziecka marzył o zdobyciu Everestu. Kiedy w 1996 roku dostał taką szansę, nie zastanawiał się zbyt długo, choć wcześniej wspinał się "jedynie" w Stanach, na Alasce i w Andach. Zdobył między innymi nieprzyjazne Cerro Torre, szczyt znany między innymi z filmu Herzoga Krzyk kamienia. Początkowo miał za zadanie obserwować i notować, a po powrocie opublikować artykuł w gazecie, która zapłaciła za jego udział w wyprawie komercyjnej. Nie musiał wchodzić na szczyt.  Ale wszedł. I nie zmieścił się w artykule, powstała książka.

Czomolungma czy też Sagarmatha, zwana też na początku Peakiem XV, trochę jak w Pikniku pod Wiszącą Skałą Petera Weira (film, książka Lindsay Joan), woła, przyzywa, rzuca urok, pozbawia argumentów na "nie", będąc u jej stóp trudno odmówić. Mount Everest ma trzy dojścia do szczytu. Najpopularniejsze prowadzi granią południowo-wschodnią, od strony południowej. Sam szczyt jest nepalsko-tybetański. Przy okazji ciekawostka - różnica czasu między Nepalem a, no tak, Chinami, to 2 godziny i 15 minut. 


Drogę wejścia na Everest, dzięki Krakauerowi, dane mi było przebyć wraz z jego opisem, tak sugestywnym, że wyobraźnia przerzucała mnie w Himalaje raz za razem, kiedy tylko brałam książkę do ręki, dosłownie po kilku chwilach. Ułatwiły zdjęcia i dołączona mapka. Było tym przyjemniej, że nic mi nie groziło, ani odmrożenia, ani szczeliny, nie mówiąc o negatywnych skutkach przebywania w strefie śmierci. 



Skończyło się wczuwanie, kiedy Jon trafił, podczas samotnych wyjść aklimatyzacyjnych, na pierwsze ciała zmarłych na szczycie. Nie chciałam wiedzieć, jak to jest. Ale się dowiedziałam, a także o wiele gorszych rzeczy. Na szczyt 10 maja 1996 roku próbowało wejść około 60 osób, do ataku szczytowego w końcu przystąpiła około połowa wspinaczy z kilku różnych wypraw. Góra wzięła sobie zapłatę za wejście, kilka żyć, w tym dwóch kierowników wypraw komercyjnych, ich przewodnika i dwóch klientów. Nie byłabym w stanie opisać tej historii nie pisząc swojej własnej książki o książce Krakauera, więc daruję sobie i Wam. Tak wiele emocji, wrażeń, przemyśleń, wyobrażeń, domysłów, przypuszczeń zostało aktywowanych, że układam je sobie powoli, ale w sobie.



Zapewniam, warto sięgnąć, przeczytać, przenieść się do bazy pod Everestem, do kolejnych czterech obozów, przez Przełącz Południową dostać się na Balkon, dalej do Wierzchołka Południowego, wspiąć się po Uskoku Hillary'ego aż do najwyższego miejsca na kuli ziemskiej. Warto, choć większość refleksji dotyczy spraw trudnych. Po zdobyciu Everestu 10 maja 1996 z góry nie zeszli Rob Hall, Scott Fischer, Andy Harris, Doug Hansen i Yasuko Namba.


zdjęcia pochodzą z książki "Wszystko za Everest"

Jon Krakauer
Wszystko za Everest
(Into Thin Air)
rok wydania: 1997
wydanie polskie:  1998

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz