De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
czwartek, 18 kwietnia 2013
dobra polska piłka
Ale się będzie działo, w maju drugiego i ósmego, dwumecz Legii ze Śląskiem w finale Pucharu Polski. Wczoraj w półfinale Wisła Kraków dała się rozłożyć na łopatki Śląskowi Wrocław 2:3 czyli w sumie w dwumeczu 3:5, w czym udział miał zarówno Mila jak i Sobota. Harmonijnie brzmi: Śląsk Wrocław, Mila, Sobota.
Kiedy Śląsk wygrywa, cieszę się przeogromnie, kiedy Sebastian Mila w formie i dyryguje na boisku, asystuje i strzela, cieszę się podwójnie. A pełnia szczęścia kiedy i Waldemar Sobota zdobędzie bramkę. Więc wczoraj piknie oj piknie było, hej. Jeszcze dosładzali komentatorzy z TVN Turbo, że to najlepszy mecz rozegrany ostatnio na polskich stadionach, że Sobota taki doskonały technicznie. Postęp oczywisty, jeszcze niedawno Śląsk przegrał z Bełchatowem (!), Mila nie strzelił karnego w meczu z Podbeskidziem i tylko remis. A tu proszę, Mila co mecz, to strzela, już czwarty raz pod rząd. A wczoraj jeszcze kibice obu drużyn wespół w zespół, przyjaźnie nastawieni, nie wiem czemu, ale ponoć się LUBIĄ.
Śląsk potrafi być mocno niestabilny, więc emocje były do ostatniej doliczonej minuty. Nie zapomnę nigdy listopadowej rywalizacji z Jagiellonią, kiedy to już wygrywali 3:0, Jaga miała dziesięciu zawodników na boisku po czerwonej kartce, a tych zielonych poniosło i dali sobie wyrównać na 3:3, choć Jaga kończyła w dziewiątkę po drugiej czerwonej kartce. Choć w sumie nic dziwnego, skoro na drugą połowę Hajto wypuścił Smolarka. Miałam mały dylemat, bo drużynę z Białegostoku też lubię.
Da się oglądać polską piłkę nożną.
A może by ich tak z tego Wrocławia w komplecie i z trenerem na mecz z Anglią, Ukrainą, Czarnogórą? I tak nie mamy już nic do stracenia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja się do Milii przekonać nie potrafię. Od zawsze miałem go za beksę (co osiągnęło apogeum w czasie jego równie krótkiej co nieudanej przygody zagranicą, gdzie z uporem godnym lepszej sprawy wylewał swe łzy dziennikarzom) i nie potrafię sobie wyobrazić jak ktoś taki może być Kapitanem drużyny. Za to Sobota ma zadatki na naprawdę dobrego piłkarza.
OdpowiedzUsuńCo do Mili, to mam to szczęście, że dopiero od niedawna, mniej więcej od bieżącej kolejki, trochę bardziej obserwuję, tak mnie po Euro wzięło. Wiem, że Mila i "śpiewał" i w ogóle mało dbał o swój wizerunek. Ale u mnie ma czystą kartę, dopóki nie podpadnie. Trzyma w ryzach zespół, ładnie stadko ogarnia, ma autorytet, i jak dośrodkuje to lepiej niż Obraniak. Ale dziś chłopaki sobie totalnie odpuścili z Lechią i jestem na nich WŚCIEKŁA.
Usuń