.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fantasy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fantasy. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 lipca 2014

Neil Gaiman "Newerwhere"




Wróciłam po latach do czytania fantasy. Nie przepadałam wcześniej za bardzo, oprócz Jonathana Carrolla, no i oczywiście Lewisa Carrolla. Ale już na przykład Ursula klasyka gatunku Le Guin, nijak, no nijak i nie ma siły.

A teraz facet w czarnych ciuchach od graphic novels popełnia novelisation i ja to z pasją pochłaniam. I cieszę się, że mam tyle do wyobrażania sobie, przynajmniej do czasu obejrzenia serialu, według którego powstała książka. Być może na fali czytania książek dla dzieci. A może na normalnej fali czytania książek. Na fali czytania. Po prostu. Czasem nie ma sensu zadawanie pytań i wnikanie, dlaczego coś się robi. Bo tak. I już. Bo Biały Królik.

Richard jest normalnym facetem, ma dobrą pracę, piękną narzeczoną i wiedzie spokojne życie w bezpiecznym i wygodnym Londynie. Idąc na kolację do dobrej restauracji wpada niespodziewanie na ranną dziewczynę i pomaga jej. Zaczynają się dziać niewytłumaczalne rzeczy. Richard odkrywa istnienie Londynu Pod, z konieczności (w Londynie Nad staje się niewidzialny, jego dotychczasowe życie przestało istnieć) schodzi pod powierzchnię znanych mu rejonów. Spotyka dziewczynę o imieniu Drzwi, Łowczynię, markiza De Carabas, Szczuromówców (tłumaczy szczurzej mowy), mówiące szczury, dwa niebezpieczne indywidua o imionach Croup i Vandemar, Aksamitną Lamię, Serpentynę i, co najdziwniejsze, prawdziwego anioła o imieniu Islington. Przechodzi przemianę z wydelikaconego miejskiego młodego mężczyzny w normalnego człowieka. Przystosowuje się.

"Dotychczasowe życie przygotowało go doskonale do pracy w ochronie danych, zakupów w supermarketach, oglądania meczów piłki nożnej w telewizji w sobotnie popołudnia, podkręcania grzejnika, gdy zrobi się zimno. Zupełnie nie zdołało go przygotować do bycia nikim na dachach i kanałach Londynu, do chłodu, wilgoci i ciemności". (str. 123-124)

Najbardziej intrygującą postacią jest chyba anioł Islington, ostatnio, poprzednio, opiekun Atlantydy, zaskakujący już od pierwszego pojawienia się, właściwie drugiego, kiedy proponuje swoim gościom nadzwyczaj mocne wino...

Neil Gaiman przyczajał się długo jako współautor, scenarzysta, współtwórca komiksów, aż wreszcie zaczął pisać samodzielnie. Podobno dobrze i coraz lepiej. Podobno Amerykańscy bogowie (American Gods) to książka warta przeczytania. Trwają próby sfilmowania (userialowienia). Moja wyobraźnia, pięknie podkarmiona Nigdziebądź, już się cieszy. Na pisaninkę Gaimana i w ogóle na nawrócenie (wybiórcze) na fantasy. Czego i Waszej wyobraźni życzę.


Neil Gaiman
"Nigdziebądź"
(Newerwhere)
rok wydania: 1996
wydanie polskie: 2001,
przełożyła Paulina Braiter

sobota, 7 czerwca 2014

pobiegła na przełaj przez pole za Białym Królikiem



"Alicja rozmyślała właśnie - a raczej starała się rozmyślać, ponieważ upał czynił ją bardzo senną i niemrawą - czy warto męczyć się przy zrywaniu stokrotek po to, aby uwić z nich wianek. Nagle tuż obok niej przebiegł Biały Królik o różowych ślepkach. Właściwie nie było w tym nic nadzwyczajnego. Alicja nie zdziwiła się nawet zbytnio słysząc, jak Królik szeptał do siebie: „O rety, o rety, na pewno się spóźnię”. Dopiero kiedy Królik wyjął z kieszonki od kamizelki zegarek, spojrzał nań i puścił się pędem w dalszą drogę, Alicja zerwała się na równe nogi. Przyszło jej bowiem na myśl, że nigdy przedtem nie widziała królika w kamizelce ani królika z zegarkiem. Płonąc z ciekawości pobiegła na przełaj przez pole za Białym Królikiem i zdążyła jeszcze spostrzec, że znikł w sporej norze pod żywopłotem. Wczołgała się więc za nim do króliczej nory nie myśląc o tym, jak się później stamtąd wydostanie".

Lewis Carroll - "Alicja w krainie czarów" (Alice's Adventures in Wonderland)
Nasza Księgarnia 1990, przełożył Antoni Marianowicz, str. 8-9