De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stadiony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stadiony. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 24 sierpnia 2014
nie kijem go to pałką
Polska drużyna zagra w tym sezonie w Lidze Mistrzów z Glasgow :) Dziewuszki z Medyka Konin zagrają z Glasgow City FC w 1/16 finału Ligi Mistrzów Kobiet. Wcześniej pokonały piłkarki z Bośni (3:0), z Finlandii (7:0) i z Macedonii (11:1). Sukces to sukces, nieważne czy w kiecce czy w portkach. Gratuluję i mocno trzymam kciuki. Dwumecze ze Szkotkami już w październiku (8-9 i 15-16).
Zniknięta Polonia Warszawa, jeszcze tak niedawno w Ekstraklasie i to na 6 miejscu, zdegradowana do IV ligi, wygrała sezon i teraz, po przejściach i rozbiorach, czołga się niemal wyłącznie remisowo w III lidze łódzko-mazowieckiej. Drużyna z ponad stuletnią historią. Tak mi się ta "Polonia" przypomniała, kiedy czytałam "Do przerwy 0:1" Adama Bahdaja.
A w Doniecku piękny stadion Szachtara, nówka sztuka, zaledwie pięcioletni, już po przejściach wojennych. Donbas Arena, najnowocześniejszy w Europie Wschodniej, jeden z najnowocześniejszych na świecie... Nie dość, że do ludzi, że fabryki konwojem humanitarnym wywożą, to jeszcze i stadionowi piłkarskiemu się oberwało. Barbarzyństwo XXI wieku.
Zbliża się pomalutku Euro 2016, ogłoszono już powołania do Reprezentacji na pierwszy eliminacyjny mecz z Gibraltarem 7 września, to już za dwa tygodnie. Może uda się wygrać ;)
środa, 22 maja 2013
księżyc D nad Narodowym
Tyle razy odpuszczałam Noc Muzeów, niestety. Tym razem skusiła mnie perspektywa zobaczenia na własne oczy Stadionu Narodowego. Wtopiłam się w dziki tłum już w okolicach 19.00 i wielką falą wpłynęłam przez wybetonowany tunel na płytę stadionu. Trwały akurat targi książki (do 19.00), więc nie zdziwił mnie wielki szyld "Nasza Księgarnia", ale poczułam się łyso. Nie było trawy, bramek, kibiców i chyba pierwszy raz zatęskniłam za dopełniającymi nastroju gadżetami. Na boku uformował się spory ogonek do zwiedzania zaplecza, pognałam z refleksem szachisty korespondencyjnego. Postałam blisko dwie godziny pojona roznoszoną przez chłopaczków z chorągiewkami i tornistrami z wrzątkiem kawą promocyjną, nawiązały się kontakty kolejkowe.
Przewodnik oprowadzający moją grupę po zapleczu zaczynał być lekko rozkojarzony, ale jeszcze w dobrej kondycji. Opowiadał o telewizorze Szczęsnego i o Balotellim, pokazywał szafkę Ronaldo. Wiem nawet, gdzie się znajduje się ustrojstwo "otwórz/zamknij dach".
Zwiedziliśmy łazienkę, lożę VIP, kaplicę wielowyznaniową.
Pojeździliśmy ruchomymi schodami w górę, w dół.
Na koniec wyprowadzono nas korytarzem dla VIP-ów.
A nad miastem unosiło się wielkie pękate D.
środa, 24 kwietnia 2013
Termalica – Bruk-Bet Nieciecza KS
Wiadomo, że z naszej najwyższej ligi odpadną dwa zespoły, a w ich miejsce wejdą dwa nowe z dołu czyli z 1. ligi. Zajrzałam sobie z ciekawości, kto tam przoduje, kto dostanie szansę i co widzę? Termalica – Bruk-Bet Nieciecza KS. Dziwna nazwa, taka bardziej siatkarska niż nożna. Czytam jeszcze raz, oczy przecieram zaspane jeszcze, i nie wiem o co chodzi. Drążę. Nieciecza to wioska w gminie Żabno. Liczba mieszkańców nieco ponad siedemset.
Owszem, mają drużynę od 1922 roku. I ostatnio klub się wspina powolutku ale systematycznie. Z ogonów do 5. ligi, 4. ligi, 3. ligi, 2. ligi i teraz ma szansę zostać beniaminkiem w ekstraklasie, choć jeszcze dziewięć chyba kolejek do rozegrania zostało. Prezesem jest kobitka. Trenerem Kazimierz Moskal, były piłkarz, nawet reprezentant, trenujący ostatnio Wisłę Kraków. Bramki seryjnie strzela Dariusz Pawlusiński. Stadion z 2007 roku, na dwa tysiące miejsc ponad, częściowo zadaszony. Ktoś zainwestował i pokazał, że można. Fajna sprawa.
czwartek, 21 czerwca 2012
chcę na stadion
Synowi memu Ukaszowi zazdroszczę. Nie dość, że był w Barcelonie, to jeszcze stał sobie, jakby nigdy nic, na stadionie Barcy. Był na Camp Nou. Fakt udokumentowany, jest zdjęcie. Podczas Euro aktywowała mi się chętka na odwiedzenie paru fajnych stadionów europejskich, niekoniecznie w trakcie trwającego meczu, może być turystycznie. Dopisuję niniejszym do litanii próśb/życzeń/pragnień/marzeń/wyobrażeń/planów? San Siro, Old Trafford, Wembley, Santiago Bernabéu, brzmi doskonale :D Ależ tam musi wisieć w powietrzu skumulowana energia i duch bojowy. Kiedy wchodzi się do starego gmachu niemal słychać szepty bywałych w nim przez wieki ludzi. Taka, na przykład, Poczta Główna w Warszawie, może być ciekawszym miejscem niż teatr. Ciekawe co słychać na stadionach. Ja pewnie usłyszałabym stłumione śpiewy kibiców :) Może się kiedyś przekonam.
A dziś CR7 (nie ogarniam tematu pseudonimów piłkarzy, Mały Książę, Mały Mozart, Ox, Lewy...) w Warszawie. Kibicuję Portugalii, niedobra ze mnie sąsiadka. Ale do boskiego Ronaldo mam stosunek mocno neutralny. Jak można spóźniać się na treningi?
A w finale Niemcy wygrają z Hiszpanią, oczywiście :)
Dziś pierwszy dzień lata, niekończącego się LATA.
sobota, 17 lipca 2010
przeczytałam - "Rewanż" - Liza Marklund
Zaczęłam seryjnie czytać powieści kolejnej szwedzkiej pisarki. Na razie zdobyłam i mam za sobą jedną, za to o podwójnym polskim tytule.
Pisarką jest Liza Marklund, a przeczytana książka to "Sprängaren", wydana w Polsce dwa razy, raz jako "Rewanż" a drugi jako "Zamachowiec". Dlaczego niby nie komplikować, skoro można powiększyć chaos we wszechświecie, zgodnie z jego naturalną skłonnością, wszak entropia wszechświata rośnie...
Liza Marklund wydała już 10 pozycji, w dwóch z nich główną bohaterką jest Maria Eriksson, w ośmiu Annika Bengtzon, to tak gwoli uporządkowania.
Swoją "Marklundzką" przygodę rozpoczęłam z Anniką, główną bohaterką "Rewanżu", młodą dziennikarką, świeżo mianowaną szefową działu kryminalnego w sztokholmskiej gazecie codziennej. Annika zawodowo przystępuje do przekazania informacji o wybuchu bomby na stadionie olimpijskim, który to wybuch okazuje się tylko początkiem historii kryminalnej. Nieświadomie wplątuje się w okoliczności sprawy i zaczyna być niebezpiecznie. Wątek sensacyjny przeplata się z życiem codziennym w Sztokholmie końca XX wieku, z życiem kobiet i mężczyzn, pracowników redakcji gazety, ludzi przygotowujących mające się wkrótce odbyć Igrzyska Olimpijskie. Nacisk jest położony szczególnie na żywot kobiety w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Obraz jaki pokazuje Marklund nie nastraja zbyt optymistycznie, co dziwi w kraju, w którym od 201 lat nie było wojny.
Annika jest rozdarta na strzępy pomiędzy absorbującą ale uwielbianą pracę, męża, bardzo kochanego i należącego do tej "lepszej" części męskiej populacji, małe dzieci, kochane i uwielbiane, ale które bezwzględnie wymagają fizycznej i zaangażowanej obecności matki. Dziennikarka jest na właściwym miejscu, jest bardzo dobra w swoim fachu, jest też dobrą matką, tylko jak pogodzić jedno z drugim i wcisnąć w to jeszcze bycie żoną i gospodynią domową? Oto jest uniwersalne pytanie dręczące miliony kobiet aktywnych zawodowo.... Jak długo można znosić i walczyć z wyrzutami sumienia? Kiedy wreszcie umyć włosy, a może pójść do pracy z nieumytymi? Annika jest przeszczęśliwa, mimo wszystko, zarówno jeśli uda jej się napisać dobry teks, jaki i kiedy słyszy "kocham cię" od męża i dzieci.
"Rewanż" jest bogaty, w informacje, w refleksje i rozważania, wątek rozwikłania morderstw jest trochę pretekstem do całej masy przemyśleń na temat życia, sensu, dobra, zła. Stanowczo nie jest to bezwartościowy kryminał. Trochę rozbawiły i zdziwiły mnie skrupuły współczesnego Szweda w rodzaju: czy zatrudnić sprzątaczkę z Polski, czy kupić dziecku nowy rowerek, bo przecież używany jest korzystniejszy dla środowiska...
Jak tylko natknę się na kolejne, wydane już książki Lizy Marklund i doczekam się na następne, które, mam nadzieję, gdzieś tam w wydawnictwach są już tłumaczone, to zorganizuje sobie "szwedzkie święto czytania". Uwielbiam skadnynawskie powieści!! Czego i Wam życzę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)