.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

poniedziałek, 28 listopada 2011

Maciej Grabski - "Ksiądz Rafał"



  


No sama nie wierzę, że zachwycam się powieścią o księdzu. Ale tak właśnie jest i na dodatek gorąco polecam. Na razie są dwa tomy, ale mam szczerą nadzieję na więcej. Trochę mi pobrzmiewają (mało) w tle "Filary ziemi" Kena Folletta, trochę więcej Redliński. Można się pośmiać, popłakać zresztą też. Jestem zachwycona, co nie zdarza się często.


czwartek, 17 listopada 2011

i kolejny dzień


Co do książek z wkładką, to znalazłam na półce Sherlocka Holmesa z obrazkami z oryginalnego wydania, gęsto rozmieszczonymi, ilustrującymi sceny z opowiadań. Biblioteka radiowa parę lat temu "się" wyprzedawała i dostałam przypadkowo pośredni cynk od kolegi kolegi z Poznania i zaopatrzyłam się za bezcen w kilkanaście ciekawych pozycji, między innymi w Conan Doyle'a. To było za dawnych dobrych czasów, kiedy jeszcze kupowałam książki, trzeba w końcu mieć jakiś nałóg. Rysunki lub zdjęcia to bardzo dobry przepis na dobrą książkę, tzn. na dodatek współtworzący. Między innymi Cortazar "Prozą z obserwatorium" mi to uświadomił. A teraz także czytam powieść z dodatkiem zdjęciowym, ale nie napiszę jaką, bo jest o środowisku gejowskim, a ja tu nie chcę EPATOWAĆ. Usłyszałam o niej w telewizorze, wypożyczyłam, żeby tylko rzucić okiem, ale jest tak ciekawie napisana, że wessała. Dla równowagi dodam, że inną pozycją, którą aktualnie czytam jest "Ksiądz Rafał" :)

Jutro. Dziś wstałam o piątej i zasypiam na siedząco, podejmę jeszcze tylko próbę dokończenia mojej dzisiejszej lekturki przyjemnej i lekkiej przed północą. Reszta, cała reszta jutro. Praca domowa, fińskie przypadki i jakaś nowa książka w miejsce skończonej dzisiaj.

Czasem jest tak, jakby ktoś na mnie właśnie postanowił ustawić mniej lub bardziej gustowny przydomowoogródkowy skalniaczek. Zaczynam seryjnie zdrabniać, więc pora do łóżka. Ba, ale tam okupacja, synoczek filma ogląda w telewizorze. Więc, póki co, zamienię eufemistyczny skalniaczek na stertę gruzów po trzęsieniu ziemi, a wstrząsy wtórne znowu i znowu. Czasu nie wystarcza by się porządnie odkopać.