.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura fińska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą literatura fińska. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 sierpnia 2013

Matti Rönkä - "Mężczyzna o twarzy mordercy"



Podążając tropem przekładów z fińskiego dokonywanych przez Sebastiana Musielaka, poznaję kolejnego seryjnego pisarza. Jak dobrze. Znów dziwaczna okładka, więc dopiero po roku przeczytałam, za drugim podejściem. Ze specyficzną radością, bo to i o Rosji, o Estonii, o Finlandii. O Ingrach i Karelii. Ciut jakby Mariusz Wilk tylko z innej strony i w innym stylu...

Viktor Kärppä, wcześniej Gornostajew, syn Ingra i Finki wychowany w radzieckiej Karelii, ale w dwujęzyczności, słuchający namiętnie radia Suomi, po rozpadzie Związku Radzieckiego przeprowadza się do Finlandii. Pracuje w Helsinkach jako ktoś w rodzaju prywatnego usługodawcy, pomaga załatwić, przetłumaczyć, wypełnić, wyegzekwować, starając się nie naginać zbytnio granic fińskiego prawa. Nie wnika za bardzo w detale działalności gospodarczej swojego rosyjskiego pracodawcy Ryżkowa.

Znika Sirje Lillepuu, praworządna żona fińskiego obywatela, choć przy okazji siostra estońskiego gangstera. Próbując ją odszukać na zlecenie męża,  Kärppä pakuje się nieświadomie w duże kłopoty. Obserwuje go fińska policja, rosyjskie służby, nachodzą podejrzani Estończycy, grozi mu deportacja. Viktor radzi sobie jednak doskonale, poznaje dziewczynę, odwiedza chorą matkę w Sortavali, a sprawy po prostu się dzieją bez jego specjalnego udziału czy zaangażowania. I nie wiadomo czy jest tak, jak wydaje się, że jest. Bo są prawdy pierwszego stopnia i są prawdy drugiego stopnia. Bo świat składa się między innymi z półświatka. Różne mechanizmy napędzają różne układy, niczym niewidoczne prądy morskie. 

Nie znam z autopsji świata w którym większość spożywanych posiłków to zakąski, więc pozostaje mi poczytanie o nim. I jeszcze ten hokeista z Czelabińska :)

Książkę warto przeczytać, ja w każdym razie już sięgam po dwie następne części, z dużym zaciekawieniem. Czego i wam życzę. A okładkę zawsze można sobie zasłonić.


Matti Rönkä 
"Mężczyzna o twarzy mordercy"
(Tappajan näköinen mies)
rok wydania: 2002
wydanie polskie: 2011
Wydawnictwo Czarne
przełożył Sebastian Musielak

... i zakąsiliśmy - gotyk pomiędzy daczami


       "Ryżkow spojrzał na mnie przeciągle, wreszcie wyjął komórkę z rąk Marta i oddał mi ją. Potem podniósł z podłogi swoją torbę i wyłożył na stół prowiant: chleb, ser, kiełbasę, konserwy mięsne, świeże i kwaszone ogórki, puszki z piwem i lemoniadą, cztery szklanki i butelkę wódki. Zatrzeszczała nakrętka, napełniły się szklanki, które Ryżkow nam podał, po czym spojrzał każdemu z nas prosto w oczy, uniósł swoją i powiedział: Na zdarowije!
       Wypiliśmy i zakąsiliśmy."



       "Tu i ówdzie między starymi daczami i zapomnianymi, zaniedbanymi działkami stały nowe lub budujące się domy. Otaczały je dwumetrowe ceglane mury, w których przy bramach z kutego żelaza widać było klawiatury szyfrowych zamków, kamery i domofony do kontaktu z niewidzialnymi wartownikami. Domy miały osobliwie wyglądające wykusze i wieżyczki, spadziste dachy i ponure okna. Gotyk gangsterski - przypomniałem sobie, że ktoś tak kiedyś nazwał ten styl."



Fragmenty pochodzą z książki "Mężczyzna o twarzy mordercy" (Tappajan näköinen mies), autorem  Matti Rönkä, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011, strony 194 i 206, przełożył Sebastian Musielak.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Mika Waltari - "Tak mówią gwiazdy, panie komisarzu"





Staroć. I co z tego. Czyta się doskonale. Kolejna fińska pozycja w mojej czytelni, hurra. Szkoda wielka, że to już koniec kryminałków Waltariego. Świetne tłumaczenie. Początek rewelacyjny, popłakałam się ze śmiechu. Panna Kaino Pelkonen, lat czterdzieści dziewięć, obudzona przez swojego uroczego szkockiego teriera o imieniu Dobry Druh wychodzi na mocno poranny spacer po helsińskim Kaivopuisto. Znajdując nieboszczyka, przekonana, że pijak, uruchamia łańcuszek nieporozumień. Rozplątuje go pracowicie, między innymi przy użyciu lunety, komisarz Frans Palmu. Śledztwo teoretycznie prowadzi Toivo Virta, były asystent komisarza, teraz awansowany na stanowisko tymczasowego kierownika komisji zabójstw, jednak popełnia mnóstwo błędów. Ale Palmu, choć niemłody, czuwa, razem z trzecim stałym bohaterem "trylogii" Kokkim. Nie daje się zwieść pozorom, nie ulega presji czasu i naciskom odgórnym. Odkrywa całkiem nowy ślad prowadzący do byłego wojskowego, kultywującego zwyczaje dawnych posiadaczy ziemskich. Historia w połowie wchodzi w ostry zakręt. Niestety uśmiech znika z twarzy, Waltari wplótł sporą dawkę okrucieństwa. Na końcu szapoklaki i modnisie, skórzane kurtki czyli ówczesna helsińska złota młodzież, początkowo podejrzewana, zostaje oczyszczona. Fajna, jak to u Waltariego, zbieraninka osobników dziwnych i dziwniejszych. Bierzcie i czytajcie.

Dawno nie było fińskich słówek, kto stęskniony, proszę bardzo :)

kaino = nieśmiały, wstydliwy
pelko = strach, lęk
puisto = park


Mika Waltari (1908 - 1979)
"Tak mówią gwiazdy, panie komisarzu"
(Tahdet kertovat, komisario Palmu!)
rok wydania oryginału: 1962
wydanie polskie:
Wydawnictwo Literackie 2012
przełożył Sebastian Musielak



sobota, 3 sierpnia 2013

"Błąd komisarza Palmu" - Mika Waltari




Udało się, z ogromną przyjemnością, kontynuować czytanie Waltariego w tłumaczeniu Sebastiana Musielaka. Tym razem chodzi o nagłe zejście Brunona Rygsecka, we własnej łazience. Tragiczny wypadek czy morderstwo? Dla komisarza Palmu jest "oczywistą oczywistością", że ktoś działał z premedytacją, tym bardziej, że Bruno stosunkowo zamożnym człowiekiem był. Ba, bogatym. Ekipa policyjna ląduje w domu zamordowanego, gdzie spotyka się z oczekującą już malowniczą grupą członków rodziny i znajomych. Rozbrajający lokaj Butler, była żona, ciotka, przyjaciółka, kuzyni, pewien inżynier, nawet kucharka i w końcu znany pisarz. Wszyscy zachowują się co najmniej podejrzanie... Garście humoru, dobra zabawa zagwarantowana. Bardzo polecam, choć książka fińska, to jakby trochę brytyjska, momentami także miałam wrażenie, że czytam Bułhakowa...

Mika Waltari
"Błąd komisarza Palmu"
(Komisario Palmun erehdys)
rok wydania: 1940
wydanie polskie: 1968 (pod tytułem "Niebezpieczna gra")
kolejne wydanie polskie w tłumaczeniu Sebastiana Musielaka, Wydawnictwo Literackie 2011


piątek, 3 maja 2013

Leena Lehtolainen - "Na złym tropie"






Od czasu do czasu na moim blogu pojawia się coś fińskiego. Dziś kolejna książka Leeny Lehtolainen. Napisała ich już 21, przetłumaczono na polski zaledwie pięć, ostatnia ukazała się w zeszłym miesiącu, ale jeszcze jej nie dopadłam, będzie o przedostatniej. Bohaterka Maria Kallio, była policjantka zajmująca się projektem MSW dotyczącym przemocy domowej zostaje nagle czasowo przesunięta do swojej dawnej komendy z poleceniem poprowadzenia grupy dochodzeniowej w sprawie dziwnego otrucia działacza ze środowiska sportowego. Oczywiście wszystko ogarnia w try miga, odstawiając na kilka dni ustabilizowane życie rodzinne, co prawda daje się jakiś czas wodzić za nos, ale w końcu połapuje się co jest grane i sprawca ląduje wiadomo gdzie. W tle przemoc domowa, problemy osób niepełnosprawnych, zwłaszcza z przemieszczaniem się, doping w sporcie. I fińska codzienność. Fińskie imiona i nazwiska (bardzo ich dużo), fińskie nazwy miejscowości i dzielnic, aż mnie w uszy z rozkoszy łaskotało, to znaczy poprzez oczy :) Polubiłam też z miejsca książkowego kota o imieniu Venjamin. Maria Kallio jest bohaterką, którą da się lubić, sprawna, odważna, wysportowana, ogarniająca, nie ma fochów, nie jest rozchwiana emocjonalnie jak większość kobiecych postaci książkowych, choć ma traumatyczne przeżycia związane ze swoją pracą policjantki. I macha odlatującym dzikim gęsiom na pożegnanie :) Sama książka jest fajnym jednorazowym czytadłem, zwłaszcza dla lubiących Północ i/albo Finlandię. Trochę za bardzo wydłużona i dopowiedziana końcówka, ale przynajmniej człowiek nie żałuje, że już tylko dolna okładka została. Dla mnie niewątpliwa radocha, cieszy mnie wszystko co fińskie, nieustająco pojęcia nie mam, dlaczego.  

Leena Lehtolainen
Na złym tropie
(Väärän jäljillä)
rok wydania: 2008
wydanie polskie: 2012
przełożył Sebastian Musielak :)

wtorek, 5 marca 2013

Mika Waltari - "Kto zabił panią Skrof?"





Natenczas chwila nastała, wzięłam się za osławionego Waltari, ale wdrapuję się kuchennymi schodami. Zaczęłam od kryminałków, jeszcze dwa przede mną (Błąd komisarza Palmu i Tak mówią gwiazdy, panie komisarzu), a potem, wierzę w to nieustająco, co najmniej te dwie bardzo znane i polecane, Obcy przyszedł na farmę i Egipcjanin Sinuhe

W Kuka murhasi... (czytałam w tłumaczeniu współczesnym Sebastiana Musielaka z 2011 roku), fiński komisarz Frans Palmu rozszyfrowuje zagadkę zejścia z tego świata starszej niezbyt lubianej Almy Skrof oraz jej psa, jamnika o imieniu Baron. Ciekawa galeria postaci: dozorca, jego żona, listonosz, posterunkowy, lekarz, mecenas, sąsiadka - pani Hallamaa, rodzina zmarłej (pasierbica i bratanek), ekscentryczny malarz Kurt Kuurna, niejaka Megajra, Kokki, kaznodzieja Mustapää. Dobrze się czyta, napisane i przetłumaczone przyzwoicie, trochę jak powieść dla młodzieży, ale jako młoda duchem akceptuję. I rozwiązanie faktycznie zaskakuje, zwłaszcza MOTYW...

Mika Waltari
Kto zabił panią Skrof?
(Kuka murhasi rouva Skrofin?)
rok wydania: 1939
wydanie polskie: 1968 (pod tytułem Krwawy ślad)

środa, 5 września 2012

na fińskiej wyspie - Leena Lehtolainen "Pod wiatr"




Pociąga mnie wszystko co fińskie. I pojęcia nie mam, czemu tak jest. Kiedy widzę fińską powieść, to aż mi się do niej ręce trzęsą. Niedawno odkryłam Leenę Lehtolainen i zapragnęłam od razu przeczytać wszystko, co się da. "Pod wiatr" (Tuulen puolella) to ostatnia osiągalna na naszym rynku powieść Leeny (dwie wcześniejsze już przeczytałam, o "Kobiecie ze śniegu" tutaj). Jest skromnie, choć kobitka trzaska książki jedną za drugą, aż chciałoby się normalnie wziąć i potłumaczyć resztę, ale za wysokie progi na moje raczkujące fińskie nogi, nawet przepisu na sos nie jestem w stanie samodzielnie przetłumaczyć :(

W "Pod wiatr" jest niemal wszystko, co lubię, to książka jakby dla mnie pisana. Skąd autorka wie co dla mnie najsmakowitsze, czyta mojego bloga?! :)

Akcja dzieje się na południu Finlandii, głównie w Espoo i na wyspie Rödskär, a także po prostu na wodzie czyli na fińskim Bałtyku. Jest natura, jest morze niespokojne, latarnia morska, klify, jachty, sauna. Kiedy bohaterowie po saunie na wyspie zasiadają do posiłku i jedzą jedzonko wege, no to zaczęłam podejrzewać, że Leena zakradła się do mojego mózgu i wzięła sobie z niego moje marzenia :D Bo Finlandia i wegetarianizm raczej nie są blisko skumane. Na wyspie giną w odstępie roku dwie osoby w identycznych okolicznościach i wracająca z urlopu macierzyńskiego policjantka Maria Kallio prowadzi dochodzenie, godząc pracę, opiekę nad niespełna roczną córeczką i życie własne polegające głównie na uprawianiu sportu, choć nie tylko. Raz wybrała się na mecz Węgry - Finladia w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 1998, wydarzenie autentyczne. Opisała dramat fińskich kibiców po samobójczej bramce już właściwie w doliczonym czasie gry, kiedy to Finlandia odpadła, i do fazy grupowej MŚ awansowały Węgry. Następny plusik dla Leeny, ale nie ostatni. Pojawił się bowiem w powieści fortepian (abo pianino?) i nuty Sibeliusa i wątek operowy, gdyż jeden z bohaterów jest tenorem. No Winterreise Schuberta... Jeszcze nie spotkałam się, by jedna książka była naszpikowana taką ilością różności moich ulubionych. Bo jeszcze i helikopterek jest, na wyspę leci. Zagadka wyjaśnia się na końcu i napięcie, KTO? i DLACZEGO? utrzymuje się, jak należy.  

OK, więc teraz negatywy, bo są. Sama powieść, obiektywnie jako powieść, jest taka sobie, fabuła, gdyby nie ubarwienie w "moje ulubione", byłaby przeciętna, mało wyrachowana. Początek książki mało spójny, kolejne fragmenty trochę "skakane", nie wiedzieć czemu. Nie podoba mi się momentami wynaturzony feminizm (karmiąca matka pijąca alkohol i to niezbyt symbolicznie). Ale to tyle minusików. Poza tym książka jest po prostu ciekawa, zawiera mnóstwo scenek ze zwykłego życia w Finlandii, dla wielbicieli "fińszczyzny" lektura obowiązkowa.

Muszę jeszcze napisać o knajpkach fińskich, mają rozweselające nazwy, Spragniony Wielbłąd i Spragniony Łosoś. Ciekawe, czy istnieją naprawdę :)

Czytając książkę po polsku, rzecz jasna, brakowało mi obok tekstu oryginalnego. Dlaczego, oprócz poezji od czasu do czasu, nie wydaje się książek dwujęzycznych? Świat wokół jest mocno ułomny. A moje problemy niestandardowe. Ale to gratis, te standardowe mam w pakiecie, jak wszyscy.

sobota, 25 lutego 2012

Kalevalan päivä



  

Scena z Kalevali, Akseli Gallen-Kallela (Aino-triptyykki) 1891

Udało się, znowu biegam do szkółki i z dziką radością zakuwam fińskie nowe słówka i odkopuję znane ale zapomniane. Próbuję się zaprzyjaźnić z gramatyką fińską, ale idzie opornie. Grunt, że bieżący kontakt z żywym językiem cieszy i ubarwia życie, wzmacnia ducha i co z tego wynika, ciało. Lżej mi się oddycha kiedy przez głowę przelatują fińskie słówka i zwroty. 

28 lutego, więc na dniach, wielkie święto, Kalevalan päivä, Dzień Kalevali. Co to Kalevala? Poemat starofiński znany z tego, że zainspirował silnie Tolkiena. Nie jest to jakaś jedna prosta historia, a raczej zbiór opowieści, pieśni, historii, zresztą, jak kto ciekawy, to do Wikipedii zapraszam :) Mam ochotę przeczytać więcej niż streszczenie, ale, póki co, nie mam nadziei na lekturę w oryginale. Obok leży fińska gazeta, jeszcze nietknięta, jeszcze nie mam odwagi.


Posłuchajcie proszę fragmentu Kalevali :) 



  

Scena z Kalevali, Akseli Gallen-Kallela (Sammon puolustus) 1896


piątek, 17 czerwca 2011

powieść z Finlandii - Elina Hirvonen "Przypomnij sobie"



 

Nareszcie trafiłam na ciekawą współczesną fińską powieść, która nie jest kryminałem.

Debiut Eliny Hirvonen "Przypomnij sobie" (Että hän muistaisi saman) zaczęłam czytać w podróży, a przerwałam wyłącznie z powodu zaniku dziennego światła. W notkach na okładce uprzedzali, ze wciąga. Wśród bohaterów jest Anna i jej brat Jonas przebywający w zakładzie zamkniętym, a to z tego powodu, że ma Kogoś, widuje go w lustrze, jest Amerykanin Ian dźwigający kompleks kompleksów i traum (brak akceptacji rówieśników w dzieciństwie, ojciec w psychiatryku po Wietnamie, cierpienia po zamachach na WTC) i są ich rodzice.

Każdy każdego o coś w myślach obwinia, od siebie począwszy, bohaterowie dociekają przyczyn złych myśli z przeszłości, nie mogąc w pełni cieszyć się tym co jest TERAZ. Mimo upływu lat nie mogą uporać się z bolesnymi wspomnieniami. Czy na pewno tak bardzo bolesnymi? Czy może tylko wyolbrzymionymi?  Problemem jest miedzy innymi auto w nagrodę za zdana przez Annę maturę, a ból polega na tym, ze dziewczyna wolała wycieczkę do Indii.
Ian i Anna to para idealna, czuli, wyrozumiali, kochający, ciągnący jednak za sobą ciężary przeszłości, z których jakoś nie mogą się otrząsnąć, chociaż bezustannie próbują.

Książka troszeczkę pokręcona, problemy jakby mało przystające do naszych polskich realiów. Ale fajnie napisana i "pobudzająca". Kończy się mniej zajmująco, niż zaczyna, ale może to tylko moje zdanie?

poniedziałek, 14 czerwca 2010

przeczytałam - "Kobieta ze śniegu" - Leena Lehtolainen






Bardzo dobra lektura na upały :) Bohaterowie ciągle marzną, biegają po polach na biegówkach lub siedzą w saunie. Rzecz dzieje się zimą. Stosunkowo młoda Finka Maria Kallio, policjantka, usiłuje rozwiązać sprawę zniknięcia psychoterapeutki o zacięciu feministycznym. Z wielkim zainteresowaniem czytałam o metodach pracy fińskiej policji, o życiu i sposobie myślenia współczesnych Finów, o sekcie lestadian. Trochę mnie drażniła forma książki, przekaz w pierwszej osobie, ale nic to w porównaniu z całokształtem wrażeń pozytywnych. Dla miłośników wszystkiego co fińskie to lektura obowiązkowa. 

Leena Lehtolainen napisała sporo książek, w tym cykl o losach policjanki Kallio. Jednak na język polski została przetłumaczona, oprócz "Kobiety ze śniegu", jeszcze tylko jedna powieść, której jeszcze nie upolowałam, o tytule "Spirala śmierci".
Nareszcie trochę fińszczyzny na moim blogu, znowu, a i to nie koniec, o nie :)