.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą James Joyce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą James Joyce. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 sierpnia 2014

Marsjanie to MY


"Nad zielonymi pagórkami zwisał ciężki szczerozłoty namiot lata. Powietrze drżało w upale syconym miodowymi zapachami"

Kornel Makuszyński Szatan z siódmej klasy




Które to już podpalenie tęczy? Przedwczoraj wrzuciłam świeżutkie zdjęcia, takiej ślicznej, nowiutkiej. A palmy jakoś nikt się, na szczęście, nie czepia, choć w drodze na Narodowy.

Legia Warszawa, brawo, w dwumeczu 6:1 z Celtikiem Glasgow, no, no :)

Właśnie dowiedziałam się od syna, że Ulissesa Joyce'a przerobią na grę komputerową, trafi pod strzechy. Może mnie ta zapowiedź zmobilizuje, by w końcu słynną powieść doczytać, przed laty dobiłam do 2/3 mniej więcej. Teraz trzeba od początku. No i wersje sfilmowane od razu by wypadało dodać do pakietu, a mianowicie filmy Ulysses (1967) i Bloom (2003). Nie było komputerów, Internetu, a i tak nikt Joyce'a nie czytał. Teraz to już zupełnie.

Wkręciłam się w Makuszyńskiego, no coś takiego. Ten Szatan z siódmej klasy to perełka. Warto przeczytać jeszcze raz będąc dorosłym. Książka napisana w 1937 roku. Tęsknię do czasów przedwojennych. Tak dziwnie się czyta, bo akcja dzieje się w polskiej wsi pod Wilnem.

Zaczęłam się dziś, chyba z tego gorąca nieustającego, zastanawiać czy niedźwiedzie latem w ogóle śpią. Cud Internetu dość szybko udzielił mi odpowiedzi na to pytanie. Bardzo ciekawy temat, sen zwierząt.

Jeszcze ciekawszy temat, to planowany lot na Marsa. Zdajecie sobie sprawę, że za naszego życia dojdzie do lądowania człowieka na Marsie? Myślę, że Marsjanie to MY, ludzie z planety Ziemia, którzy dolecieli i zasiedlili czwartą planetę od Słońca. Dopadłam fascynującą książkę o Marsie i - odleciałam :)

To może o Enigmie obszerniej innym razem (innymi razami), na razie tyle, że cieszę się z wyróżnienia naszych matematyków. Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski - opowiedzcie o nich Waszym dzieciom!

czwartek, 6 marca 2014

hadrony, kwarki, Joyce

       
       "W latach sześćdziesiątych fizyk z Caltechu, Murray Gell-Mann, próbując wnieść trochę porządku do mikroświata, wynalazł nową klasę cząstek, aby, jak ujął to Steven Weinberg, przywrócić trochę ekonomii w świecie hadronów. Protony, neutrony oraz inne cząstki podlegające silnemu oddziaływaniu są obejmowane kolektywną nazwą hadronów. Według teorii Gell-Manna wszystkie hadrony są złożone z jeszcze mniejszych, bardziej fundamentalnych cząstek. Richard Feynman chciał nazwać te nowe podstawowe cząstki patronami, lecz ostatecznie utrzymała się nazwa zaproponowana przez Gell-Manna - kwarki.

       Gell-Mann zapożyczył to słowo z Finnegan's Wake Joyce'a: Three quarks for Muster Mark! (Fizycy wymawiają je podobnie jak storks - bociany, a nie jak larks - skowronki, mimo, że sam Joyce niemal na pewno miał na myśli wymowę zbliżona do skowronków). Fundamentalna prostota kwarków nie utrzymała się zbyt długo. W miarę jak poznawaliśmy je coraz lepiej, konieczne okazało się wprowadzenie dalszych podziałów. Kwarki, które są oczywiście zbyt małe, aby mieć kolor, smak lub jakąkolwiek inną fizyczną cechę rozpoznawalną za pomocą ludzkich zmysłów, zostały podzielone na sześć rodzajów - kwark górny, dolny, dziwny, powabny, denny, szczytowy; początkowo wymiennie funkcjonowały nazwy piękny/denny oraz prawdziwy/szczytowy, o których fizycy przewrotnie mówią jako o zapachach, oraz na trzy kolory: czerwony, zielony i niebieski (można podejrzewać, że istnieje jakiś związek tego nazewnictwa z faktem, że wszystko to działo się w Kalifornii w epoce psychodelicznej)".


Bill Bryson "Krótka historia prawie wszystkiego" (A Short History of Nearly Everythingin), Zysk i S-ka 2006, przełożył Jacek Bieroń, str. 178