.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą York. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą York. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 czerwca 2011

zew...


 

zdjęcie: xbw
York, Anglia, widok sprzed oczu własnych, listopad 2009

Wybyłabym znowu gdzieś w daleki świat, w obce kraje, posłuchać języków obcych, postać przed jakąś katedrą gotycką, zrobić kilka zdjęć na pamiątkę... Pooddychać innym powietrzem, napaść oczy widokami, może gór?  Siedzi w człowieku jakiś niespokojny duszek, budzi się od czasu do czasu i kopie i żyć nie daje. I trzeba wtedy rzucić wszystko i jechać, nie pozostaje nic innego.

czwartek, 7 stycznia 2010

trochę Yorku


Powolutku odważam się zaglądać do zasobów fotograficznych, tyle tego, ilościowo i emocjonalnie, aż pojawia się drżenie i miliony haczyków powbijanych w ciało - linki ciągną, aż boli. Co zrobić...


zdjęcia: xbw

czwartek, 12 listopada 2009

przez granicę


Hallo there.

Prowadzona niemal cały czas za rączkę z jednych gościnnych objęć w kolejne nie mam za bardzo okazji mówić tubylczym językiem. Ale dziś jestem już samodzielna w stu procentach, żadnego prowadzącego. Kupować potrafię :D


Do katedry mnie nie wpuścili, dwa dni bez zwiedzania. Pech. Dobrze, że wczoraj byłam w środku na chwilę... 
Do domku za katedrą mnie nie wpuścili, tylko dla grup. Ale pozwiedzałam sobie dookołakatedrze, na samą katedralę gapiłam się, dopóki mój kark wytrzymywał nietypowe przechylenie głowy. Aż zmarzłam. Ale łup w postaci zdjęć solidny, ciekawam efektu.

Rozgrzewam się właśnie gorącą herbatą, pałeczkami lukrecji, i suszonym mango :) Za chwilę pakuję manatki, zatrzaskuję drzwi i wsiadam w autobus który zawiezie mnie, z dwiema przesiadkami (przebóg...) do innego, na razie obcego i nieznanego kraju...

Szkocję polubiłam bardzo, Anglię polubiłam, jak bardzo, nie wiem, jestem tu od wczoraj i już ją opuszczam. Wiem, że woła mnie z powrotem, w każdym razie York, no bo katedrala nie zwiedzona, muzeum wikingów i kolejnictwa i milions inszych tutejszych inszości czeka...

Cieszę się, bo przekroczyłam swoją wielką i potężniejszą chyba od muru berlińskiego granicę niemożności. Nie ma, że się nie da, że nie można, że się boję, że warunki niesprzyjające, że nie ma pieniędzy. NIE MA !!! Wszystko można. Tylko chcieć trzeba. Spałam dziś na materacyku na podłodze w klitce 2x3, w jakimś hostelu u kolegi, ekran komputera i klawiatura miniaturowe, bez myszowatej, nawet zdjęć z aparatu nie mogłam ściągnąć. Ale nie narzekam, wręcz przeciwnie, jestem przeszczęśliwa, że mogę tu być :))) Że mogę dzielić się z Wami wrażeniami na gorąco.

Lecę, bo nie wiem którędy do dworca, jeszcze mi ten międzynarodowy nawieje i będzie kolejny klops. Jeden już uszykowałam, zabrałam ze sobą klucze do mieszkania w Edynburgu, tego w którym mieszkałam. Chyba moja podświadomość specjalnie mi to zrobiła, żebym mogła tam wrócić...

Tu też marna pogoda, ale nie ma co, i tak PIKNIE JEST :))


środa, 11 listopada 2009

katedra


Dziś wsiadłam do brytyjskiego pociągu i przemieściłam się ze Szkocji do Anglii.


Za całe 70,5 funtów nabyłam wczoraj bilet i dziś odważnie wkroczyłam na dworzec kolejowy w poszukiwaniu Platform 7. Była, w końcu się znalazła, ale przez moment czułam się jak Harry Potter, który szukał Platform 9 3/4.... Wsiadłam, pociąg ruszył. Widoki przepiękne, do pierwszej stacji jazda prawie non stop wzdłuż morskiego brzegu, czasem kilka dosłownie metrów od wody, aż się trochę wystraszyłam widząc prawie pod sobą niewielkie urwisko.... Ale przygoda, polecam tę trasę (Edynburg - Alnmouth for Alnwick), idealna na piękny słoneczny dzień. W pewnym momencie za oknem gwałtownie wyrosła przepiękna duża tęcza, nie padał żaden deszcz... Chwilę potem, równie nagle, zniknęła, a niebo pokryły gęste chmury, które pojawiły się nie wiadomo skąd. 


No i teraz jestem w York, nie, jeszcze nie New :)))
Miasteczko małe, ale z pięknymi wąskimi uliczkami, z ciekawym marketem, z niewielką ilością strasznie starej cegły, no i z gigantyczną katedrą. Zadne zdjęcia nie są w stanie oddać jej wielkości, szerokości, urody, potęgi, moc i chwała alleluja :) Katedra powala na kolana. Mam ochotę przy niej trwać na posterunku, mogłabym zostać jej strażniczką czy coś na kształt... Miałam ochotę ją objąć, przytulić i zabrać ze sobą :)))

uwaga, pisze w biegu, post niedokończony ale go publikuję :)
dokończę następnym razem

pozdrowienia z ANGLII :)
czego i Wam życzę, jak najbardziej