Przeczytałam, doskonała, niedługo dopiszę więcej.
Tutaj o wcześniejszych kontaktach z Yrsą i jej powieściami.
No, to obiecane dopisanie treści zasadniczej :)
Margret (Magga), Berglind (Begga), Halli, Peturek, Einvardur, Josteinn, Grimheidur córka Thorbjörna, Bragi, Fanndis, Margeir, Ragna, Bjarki, Tryggvi, Sigridur, Glodis, Aegir, Fridleifur. To imiona użyte w książce, już dla nich samych warto się zanurzyć na kilka godzin w świat prawniczki Thory. Powieść "Spórz na mnie" zaczyna się od sceny z kotem który natknął się na :) ducha :) Potem opiekunka chłopczyka idzie wieczorem do swojej pracy, spełnia podjęte zobowiązanie mimo, że po drodze śmiertelnie potrącił ją samochód. No i mamy wstawki o duchach i zjawiskach niewytłumaczalnych a nawet egzorcyzmy. Akcja dobiega tematu najszerzej opisanego, niepełnosprawności fizycznej i umysłowej. Mamy tu autyzm, śpiączkę, padaczkę. Thora przeprowadza rewizję wyroku na chłopcu z zespołem Downa, a właściwie dopiero ją przygotowuje. A wszystko to we współczesnej Islandii borykającej się z katastrofą gospodarczą po upadku systemu bankowego, w tle bezrobocie, drożyzna niepewność, gigantyczne zadłużenia i bankructwa. Jednak całość jest w miarę optymistyczna, a już wątek Belli sekretarki może doprowadzić do łez, takich wywołanych śmiechem. Bella: "Ekspres (do kawy) zepsuty. Pękł. Musicie kupić nowy. Rzuciłam w niego telefonem. To jego bulgotanie doprowadzało mnie do szału." Książka jest tak świeżo napisana i prędziutko przetłumaczona, że jest w niej już wspomniany Facebook :) Poza tym wszyscy ciągle piją kawę, także ja tutaj i teraz, kawy w zasadzie niepijąca, zaparzyłam sobie filiżankę i pociągam, choć mocno wpływowa nie jestem. Islandia, tak, chcę. Tylko poczekam aż u nich ceny znormalnieją.