.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

piątek, 26 sierpnia 2011

busem przez Polskę


Nie mogę się wydostać z kręgu słowa pisanego. Jadę busem przez Polskę wschodnią, a jest tak, jakbym książkę czytała. Radio nadaje tanecznie. "Relax, take it eeasy". Za szybą przesądni młodzi mężczyźni, idą we dwóch z głębokim wózkiem, w środku dzieciątko, przed nimi przeszkoda w postaci znaku drogowego wspartego na dwóch słupkach, coś w rodzaju bramki na chodniku, chłopaki zamiast przejść pod nią, manewrują wózkiem, z inicjatywy młodszego. Fakt, pamiętam z dzieciństwa, nie przechodzić, omijać, czemu? Na wszelki wypadek. Taki lokalny czarny kot. Wsiada para młodych, on kupuje bilet u kierowcy, sporo wolnych miejsc w malutkim busiku. "Siadamy?" - pyta ona błyskotliwie. Dochodzi mnie "zapach" kanapki z jakimś niemiło emanującym mięsiwem, fuj fuj. Nasycony chłopaczek po konsumpcji sięga do plecaka. Niektóre fragmenty życia są nadzwyczaj przewidywalne. Na pewno wyjmie napój słodzony gazowany i usłyszę odgłos otwierania. Wyjmuje butlę 1,5 litra i słyszę przez minutę dyskretne "sssssss".  "Uuuuuuuuuuu....... Barbra Streisand!". Chyba potańczę. "It's a beautiful live, ooooo". Ooooo. Melodyjki coraz bardziej skoczne, młody kierowca. Pląsam w wyobraźni, przypięta do fotela pasem bezpieczeństwa. Brykam w parze z wyimaginowanym partnerem. I wspominam deptaną kilka godzin wcześniej trawę w już nie moim ogródku. I zrywane i zajadane bezwstydnie winogrona, także już nie moje, choć sadzone jeszcze przez mojego ojca. Jest dziwnie. Zasypiam i budzę się już w Warszawie, jak dobrze wrócić.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz