.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

"Tysiąc dni w Toskanii" Marlena de Blasi



  

Marlena de Blasi - Tysiąc dni w Toskanii
(A thousand days in Tuscany)

Książkę przeczytałam już jakiś czas temu, ale pamięć o niej cały czas mnie nie odpuszcza, muszę o niej napisać. Pierwszą część - "Tysiąc dni w Wenecji" - opisałam częściowo TUTAJ. Była lekka, łatwa i przyjemna, do "przelecenia" w mgnieniu oka. Nastawiłam się na równie łagodne przepłynięcie przez kontynuację i nadziałam się, bo ta powieść to niemal traktat filozoficzny, naszpikowany niezliczoną ilością praw i prawd życiowych, niezwykle trafnych i mądrych. Książki te są (obie), w warstwie fabularnej, o losach Amerykanki, która pokochała Włocha, Włochy, włoską kuchnię i odwróciła swoje życie do góry nogami podejmując szereg "rewolucyjnych" życiowych decyzji. Bohaterka zwana Chou pichci, żyje, gotuje, pisze, żyje, piecze, żyje, jest szczęśliwa, a wszystko to na toskańskiej prowincji. Wielokrotnie dziwiłam się natrafiając w książce na moje własne poglądy i świeżo odkryte "prawdy", wnioski, do których doszłam dawno lub dopiero co. 

Fernando i Chou w wynajętej "stajni" przystosowanej na potrzeby mieszkalne prowadzą sielski żywot, budują piec do pieczenia chleba, organizują wyprawę nad Tybr po kamienie rzeczne do budowy podwórkowego rusztu pod "kociołek", asymilują się z lokalną społecznością, biorą udział we wspólnych zbiorach winogron i fig. Czytając "Tysiąc dni w Toskanii" śniłam (dosłownie!) o sadach przepełnionych drzewkami uginającymi się od zatrzęsienia dojrzałych w słońcu owoców :) Jak wiele osób marzy o takim sielskim, prostym, zwykłym życiu, a jak niewiele się na nie decyduje. Ciekawe - dlaczego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz