.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

niedziela, 18 grudnia 2011

Arnaldur Indriđason "Głos"



  

Przeczytałam, wkrótce więcej o "Głosie". Obrazek na okładce jak z blogu Pendragona :)

TUTAJ i TUTAJ o poprzednich powieściach Arnaldura.
Szkoda, że nie znam islandzkiego i muszę czekać miesiącami na tłumaczenia kolejnych tomów.

Obiecałam, wklejam zaległy tekst:

Erlendur, Elinborg, Sigurdur Oli, Sindri, Halldora, Gudlaugur (Gulli), Ösp Reynir, Finnur, Bergthora, Valgerdur, Addi, Baldur - to imiona z tej książki, cudne, nieprawdaż? :)

Upolowałam w bibliotece wśród nowości piątą powieść Indridasona, trzecią przetłumaczoną na polski, niecierpliwie czekam na kolejne, a także na dwie pierwsze, zaległe, niech ktoś się wreszcie zabierze do roboty i nadrobi, my tu CZEKAMY!!!

Wpasowałam się przypadkowo w okres przedświąteczny z lekturą, czytałam kilka dni przed wigilią, prawidłowo, jak się okazało, akcja toczy się w ciągu kilku dni przed Bożym Narodzeniem, takie zbiegi okoliczności lubię.

Już na dzień dobry wpadamy w klimat specyficznego poczucia humoru policjanta oraz lekarza sądowego, z których jeden na widok martwego mężczyzny w stroju Mikołaja podśpiewuje sobie "Dzyń dzyń dzyń" a drugi pyta o renifery. Arnaldur wspaniale kontrastuje współczucie i doskonałą obojętność. Indridason łamie schemat typowego śledztwa, gdzie zbiera się grupa dochodzeniowa, na zebraniu rozdzielane są zadania, wymieniane są informacje i przypuszczenia. Erlendur tym razem instaluje się w miejscu popełnienia przestępstwa, dosłownie, wynajmuje pokój w naznaczonym zbrodnią hotelu. Z tej bazy od niechcenia, ale nie bez zaangażowania, prowadzi śledztwo posilając się przy hotelowym szwedzkim stole, tamże umawia się na randki. Co więcej, tam przychodzą do niego osoby na rozmowy i przesłuchania, łącznie z aresztantem. Regularnie odwiedza go córka. Wszyscy dopytują się o co chodzi i kiedy znów wróci do domu i zacznie "normalnie" funkcjonować. Bo przecież nadchodzą właśnie święta. Nad postępowaniem unoszą się zwiewnie dźwięki "Ave Maria" Schuberta wraz z melodią wysnuwaną chóralnie przez młode chłopięce aparaty głosowe. Podobał mi się motyw wyobcowanych samotników tylko pozornie biorących udział w życiu społecznym, znajdujących się w okresie okołoświątecznym w szczególnie niezręcznej sytuacji ("święta są dla ludzi szczęśliwych"). A w tle znowu narkomania i znowu zaginieni.

Się przyzwyczaiłam i bardzo tęsknię do ciągu dalszego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz