.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

niedziela, 10 czerwca 2012

Euro 2012 - dzień drugi. Löw na Arenie Lwów


- No ale Tytoń przecież obronił karnego.
- To nie Tytoń bronił tylko aniołowie i wszyscy święci. Klękał i modlił się i znak krzyża zrobił, załatwił sobie wsparcie. Akurat bardzo było mu potrzebne. A jak kto w potrzebie i wie jak poprosić o pomoc, to ją dostanie.

Dzień pierwszy.
Polska - Grecja 1:1
Rosja - Czechy 4:1

Dzień drugi.
Holandia - Dania 0:1
Niemcy - Portugalia 1:0

To już czwarty dzień bez książek, nie mogę czytać. Ani jednej linijki. Ciekawe, kiedy mi przejdzie, nie przewiduję bym mogła długo pociągnąć nie dokarmiając się słowem czytanym.

Wczorajszy popołudniowy mecz Holendrów z Duńczykami ani mnie ziębił ani grzał. Nie kibicowałam żadnej z drużyn, oglądałam z pozycji neutralnej. Ale takiego bombardowania i zmasowanego ciągłego ataku na bramkę dawno nie oglądałam. A Duńczycy z tego zamieszania na chwilę myk zrobili, potem drugi i nie wiadomo kiedy zdobyli bramkę. Holendrzy biegali, strzelali, atakowali, dwoili się, troili, a w tym czasie Dania spokojnie dowiozła sobie zwycięstwo do końca drugiej połowy, niezbyt się "szarpiąc". Dziwny to był mecz, ale szacunek dla zwycięzców.

Wieczorem "mój" mecz. Na Arenie Lwów :D Z niemieckiej drużyny znam więcej zawodników, niż z polskiej. Bardzo trzymałam za chłopaków kciuki i pomogło! Byli lepsi w grze, ale ostatnio jakoś tak się dzieje, że nie zawsze lepszy wygrywa. Trzeba zdobyć bramkę. Ale Niemcom udało się jedno i drugie. Obrońcy byli niepokonani, razem z bramkarzem stworzyli zaporę nie do przebicia. Z przodka też było dobrze a i w środku i po bokach :) Drużyna kompletna. Jednak czegoś mi w ich grze brakowało. Podolski jakiś taki niemrawy, Müller też jakoś nieskuteczny, choć pracowity jak mróweczka. Özil mokry już od początku meczu, ganiał jak nawiedzony, komentatorzy mówią, że był najlepszy. Nie podobało mi się, kiedy Pepe, który wcześniej troskliwie pomagał wstać właśnie Mesutowi Özilowi, koledze z Realu Madryt, staranował bezczelnie Klosego, kiedy ten zasuwał lewą stroną pod portugalską bramkę, a sędzie nawet tego nie odgwizdał. Ostatnie dziesięć minut niby byłam spokojna, ale serducho mi waliło z emocji. Portugalczycy wyczyniali cuda by strzelić bramkę i mogło im się udać. Ale obrońcy i bramkarz do samego końca zachowali mega czujność. A Joachim Löw jak zwykle dłubał w nosie.  

W bardzo dobrym nastroju pomyślałam sobie, że jeśli wyjdziemy  z grupy - to na drugim miejscu. Niemcy zapewne wyjdą ze swojej na pierwszym. I wtedy w ćwierćfinale zagramy z nimi i oczywiście wygramy i tak oto znajdziemy się w półfinale. Czemu nie? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz