Synowi memu Ukaszowi zazdroszczę. Nie dość, że był w Barcelonie, to jeszcze stał sobie, jakby nigdy nic, na stadionie Barcy. Był na Camp Nou. Fakt udokumentowany, jest zdjęcie. Podczas Euro aktywowała mi się chętka na odwiedzenie paru fajnych stadionów europejskich, niekoniecznie w trakcie trwającego meczu, może być turystycznie. Dopisuję niniejszym do litanii próśb/życzeń/pragnień/marzeń/wyobrażeń/planów? San Siro, Old Trafford, Wembley, Santiago Bernabéu, brzmi doskonale :D Ależ tam musi wisieć w powietrzu skumulowana energia i duch bojowy. Kiedy wchodzi się do starego gmachu niemal słychać szepty bywałych w nim przez wieki ludzi. Taka, na przykład, Poczta Główna w Warszawie, może być ciekawszym miejscem niż teatr. Ciekawe co słychać na stadionach. Ja pewnie usłyszałabym stłumione śpiewy kibiców :) Może się kiedyś przekonam.
A dziś CR7 (nie ogarniam tematu pseudonimów piłkarzy, Mały Książę, Mały Mozart, Ox, Lewy...) w Warszawie. Kibicuję Portugalii, niedobra ze mnie sąsiadka. Ale do boskiego Ronaldo mam stosunek mocno neutralny. Jak można spóźniać się na treningi?
A w finale Niemcy wygrają z Hiszpanią, oczywiście :)
Dziś pierwszy dzień lata, niekończącego się LATA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz