.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

sobota, 8 lutego 2014

"no zarycz, no"


Telefon. Z cyklu: "kup pan cegłę". Kosiarkę, drukarkę, snopowiązałkę. Na początku słodziutko i uprzejmie, acz już bojowo, z werwą, entuzjazmem.

Nazywam się. Sprawdziliśmy i w podziękowaniu, w nagrodę, wylosowaliśmy (no, ciesz się, głupia babo, wiesz jaki masz fart, Niebiosa ci mnie zsyłają, manna leci), bo pani zawsze w terminie opłaca (kłamiesz bezczelnie, w życiu żadnego waszego rachunku nie zapłaciłam w terminie).

Nie??? Ale jak to, nie?! Proszę mi się tu zaraz prędziutko wytłumaczyć, na dywanik, na kolana, do konfesjonału i wyznać, dlaczego nie chce pani od nas kupić niepotrzebnej kuli u nogi, śmiecia obciążonego spłatą w ratach przez wiele (kilkadziesiąt?) miesięcy, obarczonego haraczem comiesięcznego abonamentu w kwocie dwucyfrowej bliskiej stu, proszę wymienić powody w podpunktach, tylko szybko, bo mi ciśnienie skacze i zaraz mnie coś trafi na taką oporną klientkę.

Ton przestał być uprzejmy, przekształcił się w narastająco agresywny, napastliwy, natrętny, nękający, wręcz nienawistny.

A kupi pani akordeon?

Nie, ale proszę uszanować moją pracę i natychmiast prędziutko kupić ode mnie produkt.

Ale proszę uszanować moją pracę i kupić ode mnie akordeon, mam duży wybór, ceny okazyjne, już od 500 zł za używany, ale w bardzo dobrym stanie.

Z drugiej strony słuchawki histeria, krzyk, agresja, przymus, nacisk, presja. Przychodzi mi na myśl "bezstresowo" wychowywany dzieciak, który nigdy od nikogo nie słyszał słowa NIE i wpada w szał, kiedy w końcu napotyka pierwszy opór. Niemal słyszę tekst ze Shreka, no, zarycz, no! Tato, niech on zaryczy!

Teraz wnioski: ta dam, każdy je wyciąga sam. Ja nie chcę, by świat szedł w stronę takich form przepływu dóbr. Protestuję. Tym postem i czynem. Nie chcę, żeby moją planetę zamieszkiwały osoby napastliwością zarabiające na chleb.

Ilu ludzi musi się czuć w życiu jak mysz polna na polu bitwy, gdzie jazda, konnica, husaria, kopyta a może i czołgi, zgiełk bitewny.



3 komentarze:

  1. Hahaha... Jejuś, powiem Ci, że kiedy pierwszy raz spotkałam się z tym zjawiskiem (w Stanach, będzie niedługo 20 lat temu), to miałam też to szczęście, że z mety nauczono mnie jak na takie telefony reagować (chociaż histerii w nich nie było, bo to bardzo nie po amerykańsku). Kazano mi krótko zamykać dyskusję zaraz po haśle "wygrała Pani" lub innym podobnym "rozpoznawajniku", "nie, dziękuję, nie jestem zainteresowana" i odkładać słuchawkę. Koniecznie zaraz odkładać słuchawkę. Ale przecież gdybyś to zrobiła, to byś tego nie spisała (i jak smacznie) i bym się nie uśmiała. Czasem warto dłużej przytrzymać słuchawkę przy uchu... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W większości "Dzień dobry, nazywam się.." staram się przerwać, uciąć i rozłączyć, problem we wrodzonej grzeczności, nie ma kiedy wtrącić słówka, bo delikwent mówi bez przecinków. Powoli uczę się chamstwa, ale to też źle, bo się przeciska do rozmów ze znajomymi i teraz oduczam się przerywania, kiedy z kimś rozmawiam;)

      Zależy kto dzwoni i jak mówi i co proponuje, czasem warto posłuchać, jakie nowoczesne metody obmyślono.

      Tym razem dzwonił mój usługodawca, więc niejako musiałam wysłuchać.

      Sylabo, na szczęście nie jest to zapis rozmowy tylko licentia poetica, luźno oparta na faktycznych rozmowach. Cieszę się, że całość smakowała :)

      Usuń