.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

wtorek, 14 czerwca 2011

nieznane mnie dopadło


Nieznane mnie dopadło, i to z bolem :)
Przyszło mi wyrzucic smieci, wchodze do klatki z mnogoscia pojemnikow i nie wiem gdzie co. Spoko, pikus, juz rozpracowałam, ale wrazenie bezradnosci omiotło.
Wieczorem rozładowała sie komorka, wyłaczam lapke nocna by podłaczyc ładowarke. Nie ma dziurek. Nachylam sie po ciemku piec centymetrow nad podłoge do gniazdka, a tam jakas błona dziewicza. Ach so! Zabezpieczenie gniazdek przed małymi dziecmi, ale, do krocset, jak to zabezpieczenie obejsc, nie psujac gniazdka? Odpuszczam. Kommt Zeit, kommt Rat. Przyjdzie czas, przyjdzie rada. Mocno poznym wieczorem chciałam poczytac, zawisłam nad błona z wtyczka w garsci, zdeterminowana, i po prostu właczyłam, bo to takie proste, tylko wystarczy sie nie denerwowac.

Ale najgorzej było, kiedy zgłodniałam. Bo Polak kiedy głodny to zły i to sie stopniuje, a ja byłam głodna w najwyzszym stopniu. Geneza. Kilka dni przed wyjazdem tutaj odechciało mi sie jesc, powod niewiadomy. Moze organizm chciał sie przygotowac do nieznanego, a moze to zwykła Reisefieber. W podrozy pochłonełam trzy kanapki robine od serca przez Ukasza, przepyszne, ale po dotarciu do celu układ pokarmowy znowu mi zapadł w stan hibernacji. Sobotnia powitalna wizyte w sklepie sfinalizowalam nabyciem duzego zsiadłego mleka i małego jogurtu oraz pudełkiem herbaty. No nijak nie jestem w stanie robic zakupow spozywczych kiedy nie jestem głodna. Wiedzałam, ze nasz zachodni sasiad to kraj dobrobytu i w niedzele sklepy zamkniete, nie to co w naszym kraju na dorobku, gdzie pracuje sie swiatek piatek i niedzela. No przeciez wytrzymam jakos do poniedziałku. Zielone Swiatki w niedzele, wiec spoko. Poniedziałek. Jestem dzielna, nie chce mi sie jesc, nadal. Tu jogurcik, tu jakies paluszki, herbatka, o, banan. Ale wieczorkiem nadciagnał głod, Wielki Głod. Natychmiast musze zjesc, COKOLWIEK, byle DUZO. Przed oczyma przewijaja sie wizje wszystkich bezmiesnych potraw swiata. Czuje ich zapachy. A za ogorka małosolnego jestem w stanie oddac, ..., no, wszystko. Ruszam w te pedy do spozywczego. Zaparte. Zawarte. Ciemno. Głucho. Pusto. No ale własnie, zaraz, zaraz, pusto... Na ulicy zywego ducha, jakby swieto jakies. No i w TV jakos tak duzo filmow, i Harry Potter, i Shrek, i Iniemamocni, i Moonwalker. O, nein! ONI maja swieto, wreszcie to do mnie z całym okrucienstwem dotarło. Wracam. Szperam, jest jakis chleb, jeszcze sie nie rusza, nie zzieleniał. Jakas resztka sera, resztka chrzanu, tubka z jakims pomidorem, jakis korniszon w słoiczku, rzucam sie na to jak zwierzatko, coz, aktywował mi sie instynkt przetrwania. Herbata tym razem z cukrem, jakis dzem i do rana przezyje :)
A skubani Sasiedzi trzydniowke sobie obchodzili, jako ze oprocz Zielonych Swiat to oni jeszcze i dzien przed (Pfingstsonntag - sobota przed Zielonymi Świątkami) i dzien po (Pfingstmontag - poniedziałek po Zielonych Swiątkach)... W przyszły czwartek Boze Ciało, nie omieszkam zawitac w przeddzien do lokalnego ZUPERMARKETU, nigdy wiecej, brrr...



1 komentarz:

  1. ~pendragon
    14/06/2011 o 19:12

    Juz sie zmartwilem ze cie naprawde cos z bolem dopadlo… Domyslam sie co przechodzilas, bo tez do gniazdek musialem przywyknac i nauczyc sie je obslugiwac a kiedy piwo sobie chcialem zakupic to okazalo sie ze akurat Wielki Piatek i chociaz sklepy otwarte to PROHIBICJA w tej jeden dzien akurat! No ale to mija i mozna sie przez to jakos przekulac, pozdro!

    ~xbw
    15/06/2011 o 10:46

    Jest dobrze! :)


    ~Janusz1228
    15/06/2011 o 18:38

    Ach, biedna desperatko… A wystarczyło doczłapać się do najbliższej stacji benzynowej. U sąsiadów zawsze można na nich się zaopatrzyć i posilić…

    ~xbw
    15/06/2011 o 21:27

    Januszu, dzieki za odwiedziny! A i owszem, dotarłam do jakiejs stacji benzynowej, ale ostatecznie do niej nie weszłam, przewidujac zaopatrzenie spozywcze a la kawa i kiełbaski, a ja chciałam do Zupermarketu! :) Bardzo fajna przygoda, przynajmniej miałam o czym napisac ;)

    OdpowiedzUsuń