.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

środa, 25 listopada 2009

the day after


Się dzieje. Smutek z powodu bycia znowu w tym kraju, w tym mieście - zrównoważony, co więcej, przeważony. Zaskoczyło mnie to. Przewidywałam lekki zjazd psychiczny, zespół odstawienia...

Ukasz spokorniał chyba trochę, zrobione przez niego osobiście pranie dumnie manifestowało dorosłość mojego syna. Ale równocześnie widzę, jak bardzo tęsknił, jak samotny był tu sam, beze mnie. Dobra lekcja dla nas obojga.

Ukasz załatwił też temat naprawy dvd, poprosił naszego znajomego o pomoc, w związku z czym trochę ponadrabiam filmowe zaległości, NARESZCIE !!!

Znajomy z promu dzwonił, to trochę tak, jakby część mojej podróży była tu, w Warszawie, nadal w zasięgu ręki. Wydaje się być pomostem między tym, co przez trzy tygodnie fascynowało mnie tam daleko, a tym, co tu, szarą tutejszą rzeczywistością. Niesamowite.

Mam ze sobą klucze do mieszkania w Edynburgu, mieszkanie jest puste, do wynajęcia. Vis a vis parku, z ogródkiem, w dobrej spokojnej dzielnicy, z miejscem do parkowania, wysokie, z kominkiem i wielkimi oknami, urocze, przytulne, przestrzenne. Czułam się w nim u siebie, bardzo, jakbym przytulała się do ukochanego :)

Nie pojechałam do Edynburga, poczułam się już trochę zmęczona tą fala uderzeniową pierwszego dłuższego wyjazdu do obcego wcześniej i fascynująco pociągającego świata zachodu. Tęskniłam do syna. Tęskniłam do jeepa wranglera :) Zostawiłam sprawy do załatwienia. Chciałam wrócić. Nie wiedziałam jeszcze, że to przeznaczenie było, właśnie tak i właśnie tego dnia miałam wracać. W noc poprzedzającą mój powrót do Polski śniła mi się ta podróż, autokar na promie, teraz już wiem, czemu. Dziwna sprawa, ale wygląda na to, że miewam prekognicyjne sny. W coraz większych ilościach.

Pokonałam mnostwo barier, lęków, uprzedzeń. Pojechałam do Belfastu, mimo wielkich obaw, w Belfaście wsiadłam do Big Wheel i nie wysiadłam po pierwszym okrążeniu ;), pokonałam wszelkie fizyczne bóle, ciągłe marznięcie, nawet pod dwoma kołdrami i w swetrach. Odważyłam się na samodzielną podróż pociągiem z Edynburga do Yorku. Jakimś cudem znalazłam właściwy peron i wsiadłam do właściwego pociągu, nawet jechał we właściwą stronę ;) Odważyłam się na samodzielną wyprawę autokarową z Yorku do Dublina, z przesiadką w Leeds. Odważyłam się mówić do ludzi po angielsku i odkryłam, że jestem w stanie zrozumieć, co oni do mnie mówią. Nie wpadłam w panikę, kiedy okazało się, że jestem jedyną Polką na całym gigantycznym promie z Holyhead do Dublina, w środku nocy, zagubiona niemal jak na Titaniku :)

Teraz nie boję się już niczego. Wszystko się może zdarzyć. Wystarczy chcieć, tak bardzo, jak to tylko możliwe. I wtedy życie się odmienia, sprawy zaczynają biegnąć właściwymi torami. Tak, to takie proste. Just do it. Now.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz