.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

czwartek, 12 listopada 2009

przez granicę


Hallo there.

Prowadzona niemal cały czas za rączkę z jednych gościnnych objęć w kolejne nie mam za bardzo okazji mówić tubylczym językiem. Ale dziś jestem już samodzielna w stu procentach, żadnego prowadzącego. Kupować potrafię :D


Do katedry mnie nie wpuścili, dwa dni bez zwiedzania. Pech. Dobrze, że wczoraj byłam w środku na chwilę... 
Do domku za katedrą mnie nie wpuścili, tylko dla grup. Ale pozwiedzałam sobie dookołakatedrze, na samą katedralę gapiłam się, dopóki mój kark wytrzymywał nietypowe przechylenie głowy. Aż zmarzłam. Ale łup w postaci zdjęć solidny, ciekawam efektu.

Rozgrzewam się właśnie gorącą herbatą, pałeczkami lukrecji, i suszonym mango :) Za chwilę pakuję manatki, zatrzaskuję drzwi i wsiadam w autobus który zawiezie mnie, z dwiema przesiadkami (przebóg...) do innego, na razie obcego i nieznanego kraju...

Szkocję polubiłam bardzo, Anglię polubiłam, jak bardzo, nie wiem, jestem tu od wczoraj i już ją opuszczam. Wiem, że woła mnie z powrotem, w każdym razie York, no bo katedrala nie zwiedzona, muzeum wikingów i kolejnictwa i milions inszych tutejszych inszości czeka...

Cieszę się, bo przekroczyłam swoją wielką i potężniejszą chyba od muru berlińskiego granicę niemożności. Nie ma, że się nie da, że nie można, że się boję, że warunki niesprzyjające, że nie ma pieniędzy. NIE MA !!! Wszystko można. Tylko chcieć trzeba. Spałam dziś na materacyku na podłodze w klitce 2x3, w jakimś hostelu u kolegi, ekran komputera i klawiatura miniaturowe, bez myszowatej, nawet zdjęć z aparatu nie mogłam ściągnąć. Ale nie narzekam, wręcz przeciwnie, jestem przeszczęśliwa, że mogę tu być :))) Że mogę dzielić się z Wami wrażeniami na gorąco.

Lecę, bo nie wiem którędy do dworca, jeszcze mi ten międzynarodowy nawieje i będzie kolejny klops. Jeden już uszykowałam, zabrałam ze sobą klucze do mieszkania w Edynburgu, tego w którym mieszkałam. Chyba moja podświadomość specjalnie mi to zrobiła, żebym mogła tam wrócić...

Tu też marna pogoda, ale nie ma co, i tak PIKNIE JEST :))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz