De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
poniedziałek, 27 sierpnia 2007
Sens życia wg Gwiezdnych Wojen czyli poproszę życie na próbę
Dopiero po przeżyciu życia wiemy, jakie w ciągu jego trwania popełniliśmy błędy, w jakie ślepe uliczki zabrnęliśmy, co zrobiliśmy kompletnie nie tak. Czasem (często) oceniamy, że calutkie życie było w plecy, że je po prostu zmarnowaliśmy. Wyjście? Życie na próbę. Jeśli istnieje coś takiego jak reinkarnacja, to w zasadzie jest mało przydatna, jako że poprzednich żyć w obecnym nie pamiętamy. Skoro nie można poprosić o próbne kilkanaście czy kilkadziesiąt lat życia, być może usługa taka powinna być dostępna w symulatorze życia na przykład? Interaktywny program a' la Matrix.
Bo przecież cały czas coś tam przeżywamy, losy własne, obcych, znajomych, odbieramy informacje o świecie z mediów, filmów, książek - i jakoś to wszystko spływa po nas jak po, za przeproszeniem, kaczce.... Tak, jakbyśmy nie byli w ogóle zdolni do zapamiętywania i łączenia faktów, o wyciąganiu oczywistych wniosków już nie wspominając. No, to co jest, Doktorku, z Tobą, ze mną, z nami wszystkimi? Obserwuję siebie, obserwuję innych. Strach przed nieznanym, przed niepewnym, żeby tylko gorzej nie było plus GIGANTYCZNA wręcz niewiara w siebie, w swoje możliwości, umiejętności, talenty. Uwierz w swoją moc, Luk :) Czas gigantycznych możliwości przed nami, otwarte granice, wydeptane (wyjeżdżone i wylatane) ścieżki, nie trzeba już z maczetą przez dżunglę drogi wyrąbywać, a za nami zarasta.... Gospodarka do przodu (nie wnikam jakim tempem, grunt, że póki co w zadowalającym). Możliwości nauki języków niemal nieograniczone, dostępne nawet w formie korespondencyjnej w najbardziej zabitym dechami kącie (łącznie z japońskim i nawet FIŃSKIM - odrabia się prace domowe i do kopertki, polecam :). Jest Internet, kablówka, anteny satelitarne.... Ludzie mają w sobie nieograniczony potencjał, czemu z niego nie korzystają? No właśnie, oto je pytanko. Ciężko jest samemu ruszyć z posad bryłę swojego własnego życia. Manna z nieba nie spada, w totolotka znowu nic, na żaden spadek też jakoś liczyć nie można. No to może ktoś z zewnątrz niech mnie ruszy, niech może coś się w końcu stanie. Głos wołającego na puszczy. Receptę podać? No, każdy by tak chciał :) Niemal na co dzień toczę ze sobą okrutne boje, ze swoimi lękami, obawami, ograniczeniami wrodzonymi i nabytymi, żeby jak najlepiej funkcjonować, być i żyć coraz lepiej, sama ze sobą a także dla świata, dla ludzi... I jedyne, co mogę poradzić: najpierw trzeba w ogóle chcieć, potem trzeba wiedzieć czego się chce. Potem to już wystarczy chcieć coraz bardziej, tak szczerze i uczciwie. I starać się w miarę możliwości nie przeszkadzać sobie w realizacji (tak, właśnie, NIE PRZESZKADZAĆ). W końcu sprawy zaczną się dziać:) I jeszcze jedno, ostrzeżenie. Uważaj czego pragniesz, bo możesz to otrzymać:) Rozważ zawczasu potencjalne konsekwencje spełnienia pragnień, bo nigdy nic nie jest za darmo, zawsze coś za coś. I tyle na ten temat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz