Dawno na koncercie nie byłam. Nie mam wyboru, od czasu do czasu muszę. Dziś przyciągnęło mnie do Łazienek. Paweł Wakarecy grał "pod Chopinem", piękny dźwięk fortepianu Kawai i doskonała gra tego młodego pianisty. W sumie "stary znajomy", w zeszłym roku byłam na jego koncercie w Pałacu na Wodzie, potem w Dusznikach, miałam sposobność kilka razy zamienić z nim parę słów, także w niepokoncertowych warunkach. Bardzo sympatyczny człowiek. Jeśli będziecie mieli okazję być na jego koncercie, to nie ma miejsca na rozważania, iść czy nie. Na żywo brzmi rewelacyjnie. Byłam obojętna i niezdecydowana po ostatnim konkursie chopinowskim, ale po pierwszym wysłuchaniu bezpośrednim zostałam gorącą wielbicielką interpretacji Pawła Wakarecego. Wspaniale słuchało się dźwięków muzyki Chopina wydobywających się spod palców mistrza, między różami, w trakcie upalnego lata, na łonie natury, pośród szelestu liści, z wietrzykiem wiejącym w twarz. I myślałam sobie o zdjęciach pól i łąk robionych świtem przez pianistę. Tak, słychać te wyprawy w jego grze, w mazurkach na przykład.
Dziś w tym samym miejscu grała także Justyna Lechman, na zdjęciu poniżej. Także warto było posłuchać, choć już nie z aż takim zachwytem.
zdjęcie: xbw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz