The Taming of the Shrew, staroć z 1967 roku. Za Zeffirellim nie przepadam, ale ta produkcja należy do ulubionych, bo Szekspir, bo wiecznie i coraz bardziej aktualny, bo śmiesznie i życiowo. Rozpływam się przy tej wersji Poskromienia złośnicy.
"Will you, nill you, I will marry you" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz