.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

piątek, 2 stycznia 2015

mimowolny rehab


Do pojemnika na śmieci poszedł stary i już nieaktualny kalendarz na 2014. Mówił, że dni się skończyły. Michael Jackson w trakcie koncertu tracił na wadze około dwóch kilogramów. W czasie okołosylwestrowym też pewnie zgubiłam kilka. Muzyka nie pozwoliła mi się opuścić, otoczyła mnie całą i trzymała w mocnym uchwycie. Tańcząc z pewnością zaliczyłam zaleconą rehabilitację każdego odcinka kręgosłupa na rok do przodu. W Sylwestra odwiedziłam około 16.00 oblężony spożywczy, zamykany tego dnia dużo wcześniej. Brak koszyczków, brak siateczek do nakładania, brak towarów na półkach, ludzi tłum dziki, towary na taśmie przy kasie poukładane w stosy ciaśniutko – mój przydomowy sklepik codzienny nigdy chyba nie przeżył takiej nawałnicy. Dylemat czy zrobić sałatkę z cykorii zniknął, kiedy spojrzałam na regał z warzywami, nie tylko miejsce na cykorię było puste, cała ścianka ogołocona, ostał się jeno seler naciowy. No coś takiego. Nawet w Wigilię tuż przed zamknięciem było spokojnie. Robiąc zwykłe codzienne zakupy, odrobinę tylko rozszerzone z okazji okazji, doskonale się bawiłam nietypowymi okolicznościami. A może ogłoszono jednak koniec świata, a ja nic nie wiem, bo telewizora nie włączam od kilku dni? Wróciłam do domu, sprawdziłam, żadnego końca świata, ugotowałam zupę, powiesiłam pranie, obejrzałam kilka odcinków serialu meksykańskiego (w oryginale!) i Spritem przywitałam Nowy Rok...

2 komentarze:

  1. No i pięknie! Ja z kolei cudownie wspominam obejrzenie kolejny raz Mamma Mia! Przy kominku, z mężem. Ach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamma Mia! wyssałam do szpiku w dwóch obejrzeniach, cudny film. Teraz staram się oglądać w oryginale (zdarzyło się po turecku nawet...) i kiedy włączam film w tv z lektorem, to mój przestawiony mózg stanowczo protestuje przeciwko profanacji poprzez dualizm językowy ;)

      Usuń