Myślałam, że to ktoś młody ta Anka, a
pani Kowalska przed wojną urodzona i już zeszła z tego świata
(1932-2008). Była poetką a "Pestka" to jej jedyna
powieść. Pisała dla paryskiej "Kultury". Natknęłam się
kiedyś przerzucając kanały na sfilmowaną "Pestkę", z
Jandą i Olbrychskim, piękne kadry, Warszawa wyglądała jak Paryż
i zapragnęłam przeczytać. I dobrze, bo podobno każda niewiasta w
kraju już to zna, a ja, jak zwykle, opóźniona o
dziesięciolecia.
Rozczarowałam się. Nie lubię kobiecych
huśtawek emocjonalnych i skrajnej egzaltacji. Nie jestem sama jakoś super hiper
święta i zrównoważona, mam emocje i nie
waham się ich używać ;) ale jakoś tak u
innych szczególnie trudno znosić nawet to, co się w sobie
toleruje. Jeśli ja wpadam w egzaltację, to zapewne jest ona choć
trochę umiarkowana, mam nadzieję, ale nie mnie sądzić.
(Wpisałam sobie w Google "skrajna
egzaltacja" żeby sprawdzić, czy taka forma jest poprawna, bo
to chyba coś jak masło maślane, ale trudno, wyraża dokładnie to,
co chciałam wyrazić, i wiecie co? Znalazłam się na blogu Krystyny
Jandy, bo tak właśnie zatytułowała jeden ze swoich postów.)
Historia jest zwyczajna, młoda dziewczyna
i kilkanaście lat starszy mężczyzna, żonaty, dzieciaty, po uszy
zakopany w "obowiązki", żona dwie lewe ręce, "hrabina",
chora, z kwaśną miną, skręcone bliźniaki i opiekująca się nimi
babcia - w jednym niewielkim mieszkaniu - z codzienności Borysa
dawno wyparowała radość i świetlistość. I nagle pojawia się
Agata, przyjaciółka koleżanki biurowej Sabiny. Młodziutka, świeżo
po studiach, błyskotliwa, inteligentna, a do tego wiotka,
słodka i powabna. Ciemne włosy,
opalenizna, piękno w każdym fragmencie ciała. I mądra. I zaczyna
się romans. Agata cierpi, bo jest tą trzecią. Borys cierpi, bo nie
może znieść tego rozdwojenia i tajemnicy i kłamstw i lawirowania.
Sabina cierpi, bo nie może pojąć, jak jej przyjaciółka może tak
beztrosko i swobodnie wchodzić w trwającą rodzinę "na
trzeciego". Teresa, żona, cierpi, bo cierpi, bo jest
nieszczęśliwa i chyba nie najmądrzejsza, bo jest chora, i w końcu dowiaduje się o zdradzie.
Suma tych udręk doprowadza do tragicznego finału. Ale sama
historia jest ok, ciekawa, wciągająca, bardzo życiowa. Denerwowała
mnie forma powieści, słowotok Sabiny, który zahaczał mi się jak
haftki o sweter, ciągle i ciągle, i czytanie szarpało zamiast
płynąć. Nie lubię, kiedy czytanie szarpie.
Anka Kowalska
"Pestka"
rok wydania: 1965
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz