De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum.Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
I strasznie się cieszę :) I rozważam sobie na temat wygranych i przegranych w naszym życiu, kiedy wygrywamy? Jeśli mamy kasę, nieruchomości w postaci mieszkania/ń, domu/ów, działki/ek, pracę przynoszącą pewny stały dochód, czy może jeśli nam się poszczęści w kasynie czy grach liczbowych albo jakowymś teleturnieju? A może w zawodach sportowych, w zakładzie koleżeńskim? Kiedy wspinamy się po szczebelkach ku niebiesiech jako gwiazda na firmamencie sztuki, pseudosztuki, polityki? Czy jeśli mamy szczęśliwą rodzinę, kochającą się wzajemnie? Albo może kiedy mamy wolność i swobodę postępowania, kiedy jesteśmy nieskrępowani układami rodzinnymi czy zawodowymi, miejscem pobytu i możemy robić co nam tylko przyjdzie do głowy, bez zobowiązań wobec innych? Kiedy realizujemy wewnętrzny imperatyw bez oglądania się na "drobne życiowe pierdułki"?
Nie będę się silić na odpowiedzi na powyższe znaki zapytania, pozostawiam je zawieszone w próżni i udaję się na nieskrępowaną wędrówkę przed siebie, aż do wieczora... Odbiorę i "przepuszczę" wygraną :)
Ciekawiście ile wygrałam? Trójkę, 16 PLN, ale za to pierwszy raz w życiu! Mała rzecz a cieszy :) Nie ma to, jak potrafić się cieszyć z drobiazgów....... Doceniam błogosławieństwo takiej cechy, umiejętności, daru od losu?
I znów coś odkryłam, zapowiada się smakowicie, aczkolwiek degustacja dopiero przewidywana. Odkryłam kolejną knajpkę (po fińsku knajpka to kapakka :) z fajnym vege jedzonkiem. W menu dania o nazwach: chaczapuri, lawasz, aczma, większość z adżapsandałem, do tego szoti gratis. A wszystko w normalnych cenach w sieci restauracji Chaczapuri z daniami kuchni gruzińskiej. Sieć planuje ekspansję na większe miasta w kraju, póki co udanie zadebiutowała w Krakowie, jest już we Wrocku i planuje zagnieździć się w Wawie. Jak dla mnie - rewelacja. Smacznego :)
Dziś, właśnie dziś, wyrusza z Gdyni wyprawa poszukiwawcza wraku Orła, który zatonął z nieznanych przyczyn na Morzu Północnym. Było to 68 lat temu... Wydaje się, że najbardziej prawdopodobną hipotezą pójścia okrętu podwodnego na dno jest wpłynięcie na pole minowe, załoga nie zdążyła nawet nadać sygnału SOS... Wyprawa potrwa około trzech tygodni, czy się powiedzie? To byłoby wielkie wydarzenie, oby się udało. Bieżące relacje przedstawia TVP Info. Natknęłam się wczoraj przypadkowo na tą stację i dowiedziałam o całej sprawie. Jakie piękne dopełnienie mojej niedawno rozpoczętej eksploracji tematu.
Udowadniam, że podróże, no, może nie dosłownie - kształcą, ale w jakiś tam sposób powiększają wiedzę o mniej lub bardziej ważnych sprawach. W trakcie wyjazdu na pewno dopada nas mnóstwo ciekawostek. Oto jedna z nich: w Walii znajduje się miasto o nazwie najdłuższej na świecie, brzmi ona:
Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch co wymawia się z grubsza: "Chlanweir puchlgłyn gochl gogerysz łyrn durbochl chlantej siljo go go goch" a znaczy: (The church of St. Mary in the hollow of white hazel trees near the rapid whirlpool by St. Tysilio's of the red cave) Kościół Świętej Marii w Dziupli Białej Leszczyny Przy Wartkim Wirze Wodnym oraz Kościół Świętego Tysilio przy Czerwonej Jaskini.
W trakcie poszerzania mojej skromnej wiedzy tematycznej natknęłam się między innymi na interesującą stronę w całości poświęconą okrętowi ORP Orzeł. Z wielkim uśmiechem wypatrzyłam wątek poszukiwawczy dotyczący wysadzonych na brzeg dwóch Estończyków z konieczności zgarniętych z Tallina w czasie słynnej ucieczki. Ktoś dociekliwy wysłał maila do estońskich instytucji z zapytaniem, czy nie są znane przez przypadek ich losy. Ku mojemu i poszukiwacza zdziwieniu odpisali, a w zasadzie przekierowali do osób właściwych. Ciekawe jaki będzie finał.
Cztery miesiące temu niespodziewanie znalazłam się w Krakowie pod Kopcem Kościuszki. Właśnie dotarły do mnie zdjęcia. Teraz to sobie mogę tylko powspominać...
Nazwiska? Voila! Mircea Eliade, Francis Ford Coppola, Tom Roth, Bruno Ganz, Matt Damon... Co mnie do filmu przyciągnęło? Piorun. Tim. Mircea. Piorun, uderza, często zabija, ale czasem zmienia. Kiedyś obejrzałam film "Zagadka Powdera" ("Powder"). Kiedyś obejrzałam film "Fenomen"("Phenomenon"). Teraz obejrzałam "Młodość stulatka" ("Youth Without Youth"). We wszystkich piorun razi człowieka powodując niesamowitą przemianę człowieka a to w geniusza, a to w esencję człowieczeństwa.
Mircea Eliade. Sacrum - profanum. Kamień filozoficzny. Transmutacja. Pożoga kosmiczna. Płodność kamieni. Epi- Hiero- Krato- Onto- Teo- fania. Magna mater. Symbol, róża. Jak to możliwe, że studiując filozofię nie przeczytałam żadnej z książek Eliade? Ano. Poszukiwanie prajęzyka, przedjęzyka, syntezy, początku, zarania, pierwszych komunikujących sylab, ojca i matki, boga dźwięku. Tim Roth jako Novecento, 1900 - La Leggenda dell pianista sull'oceano - Człowiek Legenda, genialny pianista, dzięki Giuseppe Tornatore odkryłam aktora. Przez wielkość filmu do wielkości człowieka jako aktora. Przez wielkość filmu i aktora do potęgi muzyki, dźwięku. W "Youth without Youth" muzyka nie odgrywała dominującej roli, dźwiękami niemuzycznymi ale jakże melodyjnymi były słowa wypowiadane w wielu istniejących i nieistniejących językach. Mnogość języków świata, wieża Babel...
Jutro rano rozstrzygnie się wstępnie bardzo ważna dla mnie sprawa, wóz albo przewóz, w tę albo we w tę. Nie mogę już nic w tej sprawie zrobić, nic już ode mnie nie zależy. Teraz muszę TYLKO CIERPLIWIE CZEKAĆ do jutra. Trzymajcie za mnie i za powodzenie sprawy kciuki.