.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

piątek, 12 listopada 2010

islandzka kobieta współczesna - Yrsa Sigurđardóttir "Trzeci znak"




  
Yrsa Sigurđardóttir
Trzeci znak (Ţriđja tákniđ)

Kolejna islandzka autorka współczesna, na którą się porwałam. Dla odmiany tłumaczona, jak Bóg przykazał, „za koleją” :) Więc i takoż rozpoznawanie rozpoczęłam, od pierwszej napisanej i wydanej pozycji.


Thora córka Gudmundy (Thora Gudmundsdottir) jest współczesną islandzką młodą jeszcze prawniczką, matką wychowującą kapryśną sześciolatkę i nastolatkującego na całego szesnastolatka. Już bez męża. Ma debet na koncie, ale za to mieszka w wygodnym domu.

Dzięki doskonałej znajomości języka nabytej podczas studiów w Niemczech, poznaje na gruncie zawodowym pewnego „ułożonego” przedstawiciela rodziny niemieckiej, zlecającej dochodzenie w sprawie śmierci młodego studenta. Babka jest przesympatyczna, na wskroś islandzka, od pierwszych stron chcemy się z nią zakumplować :) A i sztywniak w markowym niemieckim garniturze jawi się ze strony na stronę coraz „bardziejszy”. Za to przedmiot dochodzenia jest coraz bardziej mroczny, wręcz demoniczny. Trzymałam wyobraźnię tym razem w cuglach, tuż przy pysku, nie chciałam widzieć czytanych scen, nie pragnęłam widoku opisywanych detali. Thora dokopuje się bowiem aż do czasów inkwizycji, do płonących stosów (o dziwo, na Islandii płonęli prawie sami mężczyźni...), do słynnego dzieła „Malleus maleficarum” (Młot na czarownice). Znaleziony martwym młodzieniec okazuje się ściśle powiązany z tematyką czarów, wręcz nimi zafascynowany. Yrsa wspomina średniowieczną historię Islandii, pisze nawet o Papach. Nie jest to pogłębione studium, ale wystarczające do kryminału. Zawsze można sobie doczytać w Internecie, jakby co :)


Pod koniec powieści Thora wyręcza niezbyt zaangażowanych w sprawę policjantów i na tacy podaje rozwiązanie, po czym okazuje się, że, no, jak by to powiedzieć, powiększy jej się w pewnym sensie rodzina...


Całość bardzo dobrze napisana, brawo!


Jedna rada dla potencjalnych czytelników – nie wolno się zrazić „brzydką” stroną rzeczywistości, którą Yrsa opisuje, cóż, tak też wygląda ten świat i życie na nim, i ja wolę o tym wiedzieć...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz