.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

poniedziałek, 4 października 2010

słuchanie


Po domu latają dźwięki, chociaż moja głowa woli ciszę. Ale teraz słuchamy, aż do finału. Wizja z TVP Kultura, muzyka z radiowej Dwójki. Skoro mogę, to korzystam, nawet teraz Chopin na żywo w słuchawkach, w tej chwili w wykonaniu koreańskim. Wczoraj dźwięki fortepianu tak mną owładnęły, że w przerwie między przesłuchaniami włączyłam sobie dwa ulubione koncerty Rachmaninowa. I troszkę się przypałętał żal za sprzedanym pianinem i wróciło postanowienie nabycia ponownego tuż po wstąpieniu w stan "domności".

Chopin nie jest moim ulubionym kompozytorem, ale staram się i próbuję zrozumieć. Z pewnością jeśli klasyka, to fortepian, chyba od zawsze. Ale głównie rosyjscy romantycy, no i Mozart. Ale też wszystko co piękne, więc jeśli nawet i na skrzypcach to cenię i słucham, choć nie pasjami. 

Ukasz wychowywany od czasu do czasu przy dźwiękach klasyki, potrafiący jako dziecko sam z siebie włączyć sobie do posłuchania płytę z Rachmaninowem ani słowem nie zaprotestował przeciwko Chopinowi w wydaniu ośmiogodzinnym. Ciekawa odmiana, niejako wymuszona konkursem, na zasadzie "skoro jest, to korzystam". Ale podoba mi się codzienne obcowanie z muzyką, z fortepianem, z młodzieżową śmietanką międzynarodową, choć głownie azjatycką, z Chopinem. Trafiło na odpowiedni, właściwy moment :)) Zbieg okoliczności? Może niekoniecznie...

W odstawkę niemal całkowitą poszły sobie książki, choć z przyzwyczajenia przeplatam codzienność słowem czytanym, teraz akurat Islandką Yrsą Sigurðardóttir.

Jakoś znowu nie mam nastroju "internetowego" :) Ze zdziwieniem konstatuję, że uzależnienie od komputera omija mnie szerokim łukiem... Chwilowo. Złożoność splotów. Pogoda zbyt ładna. A może konkurs powinien latem, kiedy łany zboża i ptaszęta i w ogóle najintensywniej czuć w Polsce polskość?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz