.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

niedziela, 3 sierpnia 2008

zapiski z prowincji



  
  Odilon Redon - Budda   

Cisza, tramwaje za oknem nie hałasują, za to po siódmej rano pielgrzymka z rozmachem i rozgłosem przemknęła nieopodal wywołując moje wielkie zdziwienie (nie widziałam, słyszałam tylko odgłosy, myślałam nawet, że ktoś transmituje na cały regulator Przystanek Woodstock, się okazało potem, że to pieśni kościelne były:). Trochę czasu na czytanie, ale to i tak wszystko za mało, za krótko :((( Ale skoro nie może być inaczej, to niech chociaż będzie tak jak jest...

Obiad ugotowany, zjedzony i pozmywany, nietypowa sytuacja dla mnie, że w ogóle jakiś obiad w okolicach pory zwanej obiadową...
Robercik skarb na kółkach, rzutem na taśmę dodał do puli dumy narodowej jeden punkcik.

A moje myśli błądzą w przeszłości, nie mnie sądzić, czy odległej, czy dopiero co niedawno minionej, zależy dla kogo, z jakiego punktu odniesienia. Jakoś tak dziwnie moje ostatnie zainteresowania splatają się z różnymi wydarzeniami: "Katyń" Wajdy, film "Fałszerze", temat okrętów podwodnych, rocznica powstania warszawskiego - i ukierunkowują rozważania na temat całokształtu jakim była II Wojna Światowa i udziału w niej naszego kraju. Coś mnie się takiego dziwnego zrobiło, nie wiem czemu akurat mnie i czemu akurat teraz, być może dlatego, żeby przeze mnie poszło dalej, do mojego syna?

Na nowo przeżywam napaść na Polskę, z obu stron, spustoszenia wszelakie, także w duszach, w sercach. Żniwo śmierci, okrutnych bezlitosnych śmierci, ruiny materialne, kulturalne, głębokie dziury w ziemi, w narodzie, w grupach społecznych. Zawiedzione nadzieje, spełnione najskrytsze obawy, zaskoczenie, zawód za zawodem, dezorientacja. Dramat to mało powiedziane, to była niekończąca się seria grupowych i pojedynczych małych dramatów.

Lubię Niemców, nadal lubię ludzi, muzykę, ichniejsze filmy, nawet do języka się prawie przekonałam. Ale pan H. ... Nie mogę wyjść z zadziwienia, jak tak bardzo narodowi niemieckiemu zawrócił w głowie... Dlaczego tak się dzieje, że ludzie wyłączają mózgi i na kształt posłusznego ogłupionego stada baranów podążają w unicestwienie... A może kiedyś uda się zbudować wehikuł czasu, wrócić do lat 30 dwudziestego wieku i spacyfikować pana H, jak ktoś mądry zawczasu radził ale "mądrzejsze" osoby z ważnych krajów rady zlekceważyły.

Istnieje seria książek opisująca alternatywną historię, być może jest i opisująca losy świata bez pana H i jego poczynań? Poszukam...

A póki co rozłączam neta i rozpoczynam decywilizację, skoro okoliczności sprzyjają.

No, może jeszcze tylko obejrzę sobie te kilka filmów, które ze sobą zapobiegawczo zabrałam (tylko takie tam polskie starocie: Popioły, Faraon, Popiół i diament) ...

1 komentarz:

  1. ~Antyczna
    03/08/2008 o 21:37

    Ja wojna zyje caly czas… ale nie nienawiscia czy czyms w tym rodzjaju – smutkiem raczej. Zgadnij jaki utwor mam ustawiony jako dzwonek w telefonie? „Polskie Drogi” mp3 ;) I za kazdym razem jak go slysze, to gdzies tam sciska w srodku. I caly czas pamietam, i chce pamietac i glowe sklaniam ku tym wszystkim, ktorzy walczyli, wszystkim! A szczegolnie tym z Powstania Warszawskiego, na temat ktorego wciaz slyszy sie tyle zlych slow. Moj pierwszy artykul jaki pisalam do tego koscielnego pisemka byl o Powstaniu Wielkanocnym irlandzkim. Nie sposob bylo nie odwolac sie do naszych powstancow. I na jednych i na drugich pluli i pluja… a ja patrze na nich jako na tych, ktorzy sie odwazyli wyjsc z szeregu by wywalczyc dla nas wolny kraj. Co z tego ze nie bezposrednio. Co z tego ze nie od razu. Czy Ci co stali z boku wogole to widza? Czy doceniaja? Nie. A do Niemcow jakos… nie zebym ich nie lubila i tez nie z powodu wojny. Zawsze jakos czulam miedzy nami mur, a w Niemczech kilka razy bylam bo moja prawie cala rodzina tam mieszka. Jakos… no cos jest :)


    ~xbw
    04/08/2008 o 07:12

    Małe składowe, małe cegiełki wygranych, małe akcje, większe akcje – to droga do efektu końcowego. Jeśli ktoś tego nie docenia, powinien mieć możliwość wejścia w gorszą alternatywę, co by było, gdyby nie te powstania… Może nas by nie było, a może mówilibyśmy obcym językiem…… Jeśli chodzi o Niemcy, no lubię i nic na to nie poradzę :) Każdy pobyt był udany, ludzie mili, nawet w czasach kiedy ogłaszano w sklepach przez megafony, że wchodzi polska grupa, ja się z młodymi Niemcami dogadywałam, akceptowali mnie a ja ich, ciekawe – dlaczego? A niemieckie filmy – no, UWIELBIAM.


    ~Bastek
    10/08/2008 o 16:03

    Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że historia lubi się powtarzać, nawet po troszku obecnie się dzieje, ale świat zdaje się głuchy i ślepy… Ja już nie myślę o tym, co było. Liczy się tylko, aby przetrwać przyszłość. Pozdrawiam :)


    ~xbw
    10/08/2008 o 20:01

    Nie można nie brać pod uwagę przeszłości. Cykliczność wydarzeń wręcz nakazuje rozumowi spoglądać wstecz. Mały kumpluje się z dużym, nosi za nim tornister, daje odpisywać lekcje w nadziei, że w biedzie duży pomoże, zrewanżuje się, obroni. I nieodmiennie od lat jest tak samo, zdziwienie, zaskoczenie, rozczarowanie….

    OdpowiedzUsuń