.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

niedziela, 9 marca 2008

wielkie oglądanie


Znowu mnie w Polskę poniosło.. :) Na szczęście z laptopem. I dobrze, bo przez zimę jakoś tak domatorką zostałam i zapatrzona w ekrany oglądałam, oglądałam i oglądałam... znowu...

Na szczęście w pociągu poręczniej czytać i dziś udało mi się napocząć wielkiej piękności, a przeczuwam i przewiduję, także wielkiej mądrości książkę Bodil Malmsten - Cena wody w Finistere, ale o tym inszą inszością.

Ukasz nie może zrozumieć, jak to możliwe, że obejrzałam w marcu więcej filmów niż on, skoro jestem tak bardzo zajęta. Ja też nie mogę tego zrozumieć. No tak mnie wessało i pochłonęło, że przestać nie mogę, a właściwie to nie chcę. Synoczek przynosi takie perełki z wypożyczalni (pod domem dwie dobre) :))

A co zobaczyłam w ciągu ostatniego miesiąca, opisuję:

Straż przyboczna (Yojimbo), reż. Akira Kurosawa; Japonia 1961 --- Samuraj Mifune robi porządek, sądząc po minie, musiał się doskonale bawić. Czy mi się zdawało, czy cały czas puszczał oczko ? :)

Nocny kowboj (Midnight Cowboy), reż. John Schlesinger; USA 1969 --- Dustin, Dustin, jesteś Wielki Człowiek, na zawsze. No i ta muzyczka :)))

Piętno śmierci (Ikiru), reż. Akira Kurosawa; Japonia 1952 --- Ciekawe zagadnienie, urzędnicza robota a sens życia. Bravo bravissimo Shimura! Uwielbiam te długie "nudne" filmy Kurosawy...

Pan Arkadin (Mister Arkadin), reż. Orson Welles; USA Hiszpania 1955 --- Czy akurat pod koniec filmu musiało mi zacząć zalewać mieszkanie drogą zlewu kuchennego? Ale olałam zlew, poczekałam do końca (leciał bodaj na TVP Kultura i nie nagrywałam) i dopiero zaczęłam organizować hydraulików. Są rzeczy ważne i ważniejsze :))

Tajemnica Brokeback Mountain (Brokeback Mountain), reż. Ang Lee; USA 2005, wg opowiadania Annie Proulx --- Przeczytałam i trwałam w zachwycie, obejrzałam i trwając w zachwycie zaczęłam oglądanie od początku. Niekwestionowany nr jeden.

Dziki (The Wild One), reż. László Benedek; USA 1953 --- Fajny był ten młody Brando..... :) Powtarzam się, ale co fakt, to fakt..

Rok niebezpiecznego życia (The Year of Living Dangerously), reż. Peter Weir; Australia 1982 --- No coś takiego, fotografa jednak grała kobieta... Dawno dawno temu zrobił na mnie piorunujące wrażenie...

Morderstwo w hotelu Gallop (Murder at the Gallop), reż. GeorgePollock; Wielka Brytania 1963, wg powieści Agathy Christie "Popogrzebie" --- Doskonała Margaret Rutherford :))) - uwielbiam kobietę, dobrze się czytało, rewelacyjnie oglądało, czarno-biały klimacik, westchnienie...

Na nabrzeżach (On the Waterfront), reż. Elia Kazan; USA 1954 --- Fajny młody Brando, Kazan jak to Kazan, jakoś mi dziwnie po tym filmie i nie wiem za bardzo, dlaczego...

Tron we krwi (Kumonosu jô), reż. Akira Kurosawa; Japonia 1957 --- Shakespeare po Japońsku, ze wstawką świętego Sebastiana. Jako dziecku włosy mi dęba na głowie stawały, kiedy ten las podchodził pod zamek...

Lalki (Dolls), reż. Takeshi Kitano; Francja, Japonia 2002 --- Młoda Japonka i młody Japończyk związani czerwonym sznurem przemierzają Japonię.... Stanowczo lubię japońskie filmy, stanowczo.

Osada (The Village), reż. M. Night Shyamalan; USA 2004 --- Ciekawy pomysł. Odwaga stopniem do poznania prawdy :)

Bilety (Tickets), reż. Ermanno Olmi, Ken Loach, Abbas Kiarostami; Iran, Wielka Brytania, Włochy 2005 --- Z sentymentu do pociągów.

Być jak John Malkovich (Being John Malkovich), reż. Spike Jonze; USA 1999 --- Najlepszy początek, potem trochę gorzej. Ale i tak się nieźle uśmiałam i też trochę zamyśliłam. Marionetki. My marionetki.

Szerokiej drogi, kochanie, reż. Andrzej Jerzy Piotrowski; Polska 1971 --- Mieszkając w Polsce lubię czasem jakiś starszy polski film obejrzeć, to trochę tak jak powrót do najwcześniejszego dzieciństwa..

Nieodwracalne (Irréversible), reż. Gaspar Noé; Francja 2002 --- Nie oceniam, nie polecam, oglądanie na własną odpowiedzialnośc, nie żałuję że obejrzałam, ale jestem pozbawiona odczuc... i boli mnie głowa... Uwaga, infradźwięki. I w ogóle...

Zbyt wiele (Two Much), reż. Fernando Trueba; Hiszpania, USA1995 --- Ot, taka sobie, niezbyt głęboka komedyjka. B e z w z g l ę d n i e trzeba zobaczyc napisy końcowe! Najlepsze na deser :) Film nabyty pomyłkowo, chciałam Truebę, ale Davida :) Ale pomyłka wyszła na dobre, nie ze względu na film, a jego końcówkę, nijak nie mającą się do treści. Ten koleś przy fortepianie, porywające....

Ada! To nie wypada!, reż. Konrad Tom; Polska 1936 --- "Cud miód ultramaryna", "Teatr to moja żywioła :)" Taki trochę jakby zbyt ubogi, ale zawsze to kawałeczek przedwojennej Polski, bezcenne.

Don Juan DeMarco, reż. Jeremy Leven; USA 1995 --- To było interesujące, doprawdy, trochę K-Paxowaty, a właśnie, który był pierwszy? Marlon Brando nadal coś w sobie ma, mimo wszystko.

Nieustające wakacje (Permanent Vacation), reż. Jim Jarmusch; USA 1980 --- No i właśnie o to chodzi, że o nic nie chodzi. I love JJ ...

Pijany anioł (Yoidore tenshi), reż. Akira Kurosawa; Japonia1948 --- Lecę kupic gitarę! Scena w klubie genialna, do wielokrotnego oglądania, nadaje się na niezależny teledysk - "bomba"! To tu pierwszy raz padają słowa: "Do mnie mówisz?" De Niro był drugi. Duet Shimura - Mifune, pychota :))

Ranczo Wilkowyje, reż. Wojciech Adamczyk; Polska 2007 --- całkiem całkiem komedyjka :) --- Szokiem było dla mnie odesłanie z kwitkiem od kasy, musiałam siedzieć na dostawce! Bezbłędna parodia wyścigu rydwanów z Ben Hura :))) Furmanki rządzą!

Brzdąc (The Kid), reż. Charlie Chaplin; USA 1921 --- No właśnie, rozdzierający...

Gorączka złota (The Gold Rush), reż. Charlie Chaplin; USA 1925 --- Chaplin wiecznie żywy :) Kultowy, ot i wszystko.

Trema (Stage Fright), reż. Alfred Hitchcock; Wielka Brytania 1950 ---  Ach, ta Marlene :)

10 minut póżniej: Trąbka (Ten Minutes Older: The Trumpet) --- reż. Wim Wenders, Spike Lee, Víctor Erice, Aki Kaurismäki, Jim Jarmusch, Werner Herzog, Kaige Chen; Chiny, Finlandia, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Wielka Brytania 2002 --- No wszystko co lubię, po siedmiokroć, fiński i to na dzień dobry, zawiłości amerykańskich wyborów, 100% Herzoga w Herzogu, odjechana wizja po grzybkach w ciasteczkach (taka miniodyseja kosmiczna), będę tu wracać nie raz. Doskonały koncept, choć do wiolonczeli mnie, sądząc z zestawu reżyserów, już tak nie ciągnie, wszyscy MOI są w trąbce.

Fargo, reż. Ethan Coen, Joel Coen, USA, W. Brytania 1996 --- Film stanowczo wielokrotnego użytku :) O, yeah? O, yeah. Bezbłędna Frances McDormand, ta policjantka w ciąży. A Petera Stormare mogę oglądać i oglądać, niezależnie w jakim filmie występuje...

Światła wielkiego miasta (City Lights), reż. Charles Chaplin, USA 1931 --- Śmiech i łzy, jak to u Chaplina, rewelacyjna walka bokserska! Zawsze warto wrócić.

Seven (Se7en), reż. David Fincher, USA 1995 --- Lata mijały a mnie i Se7en nie było po drodze, ale co się odwlecze... W końcu obejrzałam i dobrze, choć pewnie jednak trochę zbyt późno. Filmy powinno się STANOWCZO oglądać w okolicach ich premiery, kilkanaście lat po odbiera świeżość i "aktualność"..

Rekonstrukcja (Reconstruction), reż. Christoffer Boe, Dania 2003 --- Obejrzałam z ciekawości, głównie dla aktora z Telenoweli, Dawida Dencika, który w filmie był mgnienie oka i to w cieniu... Być może to dobry film, ale kompletnie nie mój, przesadzam, nie kompletnie, ale dużo mu do mojości brakuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz