De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
środa, 30 grudnia 2015
spomiędzy świąt
Idę do biblioteki, na stoliczku leży książka Simone de Beauvoir. Podnoszę, otwieram przypadkowo na stronie 208: "Wakacje Bożego Narodzenia spędziliśmy całkiem inaczej niż dotychczas". Ha! No właśnie, takich świąt jak tegoroczne jeszcze nie miałam. Zwłaszcza dziwnej Wigilii, którą zaczęłam o trzeciej w nocy. O czwartej stałam na przystanku czekając na autobus nocny. Potem pewne małe zlecenie wykonywane na dodatek w zastępstwie, w przerwie jazda metrem z jakimś przypętanym człowiekiem z Mazur, który koniecznie chciał, bym z nim na te Mazury pojechała. Jeździł za mną tym metrem godzinę, ale był tak uroczy, dziwny i sympatyczny, że nie miałam sumienia, by pogonić. Potem dostałam ciasto, uskuteczniłam mały spacer po parku w miłym towarzystwie i pojechałam na kolację z rodziną, która pierwszy raz spędzała na swoich nowych włościach święta w Warszawie. Obsypała mnie manna z nieba obficie, aż mi łzy w oczach stanęły. Pierwszy świąteczny wieczór takoż spędziłam przedziwnie, między innymi grając w karteczki naklejane na czoło, z lampką białego wina, poznając fajnych nowych ludzi. Na śniadanie zjadłam otrzymane dzień wcześniej ciasto, na obiad tort urodzinowy od siostry. Potem trochę spokoju i odpoczynku, leniwe oglądanie normalnych filmów, słuchanie z zapartym tchem gówniarzy z Toronta, trio BBNG. Książki. Przeczytałam "Kurację", na jej podstawie Smarzowski zrobił teatr tv. I chyba będzie ona zamknięciem roku czytelniczego 2015, już nic więcej nie zdążę, nijak.
Żarówki, hasło dnia, pojęcia nie mam, gdzie ich szukać. Jeśli już się w tym roku nie odezwę, to właśnie z ich powodu. A właściwie z powodu ludzi, którzy podwiesili sufit w mojej łazience. O, żarówki, dajcie jakiś znak, bym wiedziała w którą stronę świata wyruszyć na Wasze poszukiwanie.
czwartek, 24 grudnia 2015
Stay high forever! Wesołych Świąt!
Ode mnie dla Was: pokoju, spokoju, równowagi i harmonii materii z duchem w obliczu wszystkich spraw, zwłaszcza tych trudnych, dzielących, jątrzących, obciążających, nie do zniesienia, czasem nie do ogarnięcia. Jedności ponad poglądami, wspólnoty w każdym jej znaczeniu. Uśmiechu, ufności, zaufania, nielękania. Stay high forever! Wesołych Świąt!
sobota, 12 grudnia 2015
dziś bez tytułu
Nadciąga powoli nieubłaganie fin de año. Cykle umowne. Jeden z moich rozpoczął się 7 listopada, pod hasłem przewodnim 47. Dobrze mi z tymi cyferkami, pod warunkiem niespoglądania w lustra. Dopadłam Różewicza i odkleić się nie mogę, co wiersz, to małe trzęsienie świata wokół. W liceum już się zachwycałam, ale bardzo inaczej. Teraz, po dekadach, nawrót spotęgowany. Bitwa z własnym aniołem.
Lubię teatry telewizyjne i teraz pora na Smarzowskiego przyszła. Klucz, Kuracja, Małżowina. Znalazłam jeszcze Grzechy starości Macieja Wojtyszki.
W nocy dokument o Charlesie Bradleyu, muzyku, który pierwszą płytę nagrał w wieku 62 lat, niezła historia, co najmniej tak dobra jak Sugar Man. Kilka dni temu udało mi się nareszcie dokończyć oglądanie Fausta z 1926 roku, świetny, a rola Mefista bezbłędna, Emil Jannings idealny, zachwycający. Odkryłam Olbrychskiego jakiego nie znałam albo już nie pamiętałam w trzecim Dekalogu Kieślowskiego. Tak sobie siedzę i oglądam i żadnej książki nie mogę od początku do końca przeczytać, co mnie trochę martwi. Czy ktoś opracował metodę na równoczesne czytanie i oglądanie? A, i jeszcze słuchanie muzyki, rzecz jasna. Każdy się ratuje, jak może, ja postanowiłam zanurzyć się w mój świat najukochańszy, przekazu artystycznego. Tyle tego, że cztery lata przetrwam bez problemu. Tak, także słuchając Chopina, bo co? Tyle, że między innymi.
W przyszły weekend dzień z krótkim metrażem. W zeszłym roku nie byłam i żałuję, w tym okopię się na stanowisku i oglądam od początku do końca. Nabrałam apetytu na minionym dopiero Warszawskim Festiwalu Filmów Koreańskich, zdążyłam obejrzeć cztery z siedmiu prezentowanych filmów, zachwyt. Za rok rzucam wszystko i idę na cały, jest króciutki, więc tym bardziej warto.
Czy zostaliście kiedyś pobłogosławieni ptasim odchodem? Pamiętam, że zdarzyło mi się tuż przed wejściem na egzamin maturalny, ustny, bodaj z biologii czy niemieckiego. Musiałam zdawać w pożyczonej w trzy minuty od najbliżej stojącej dziewczyny nie maturzystki spódniczce. Zdałam. Kilka dni temu, na Placu Konstytucji, znów mnie ta przyjemność dopadła, jak delikatny strzał z wiatrówki, znak z nieba. Udawałam się jedynie na masaż stóp, więc żadnej paniki z przebieraniem, po prostu starłam chusteczką.
Dziwne życie, fajne życie.
Summary:
- komu po drodze 2o grudnia warszawskie kino Kultura - krótkometrażówki !!!
- Różewicza poczytać
- teatry Smarzowskiego obejrzeć
piątek, 4 grudnia 2015
"pisałem"
Pisałem
chwilę albo godzinę
wieczór noc
ogarniał mnie gniew
drżałem albo niemy
siedziałem obok siebie
oczy zachodziły mi łzami
pisałem już bardzo długo
nagle spostrzegłem
że nie mam w ręku pióra
Tadeusz Różewicz "Pisałem"
Sokół / Hades / Sampler Orchestra
wtorek, 1 grudnia 2015
nic nigdy
Nic nigdy nie zostanie
wytłumaczone
nic wyrównane
nic wynagrodzone
nic nigdy
czas niczego nie uleczy
rany nie zabliźnią się
słowo nie wejdzie
na miejsce słowa
groby nie zarosną trawą
umarli umrą
i nie zmartwychwstaną
świat się nie skończy
poezja powlecze się dalej
w stronę Arkadii
albo w stronę drugą
Tadeusz Różewicz - "Wiedza"
z tomu „Na powierzchni poematu i w środku. Nowy wybór poezji”, 1983
Sokół / Hades / Sampler Orchestra
Subskrybuj:
Posty (Atom)