.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

piątek, 23 października 2015

chopinowski październik


Cisza. Co to jest cisza? Po trzech tygodniach konkursu chopinowskiego wszędzie brzmi muzyka. Jeśli brak zewnętrznego źródła, słyszę ją w głowie. Słuchałam w tv, w radiu, przez komórkę ze słuchawkami, odtworzenia na komputerze, w najprzeróżniejszym otoczeniu, w autobusach miejskich, na ulicach, przystankach, tramwajach, na trawnikach, ławkach, w sklepach. Niemal nie robiłam zakupów, bo w podziemiach mojego sklepu traciłam zasięg. Zresztą po co jeść, muzyka to też forma energii i karmi. I to jeszcze jak! Tylko raz udało mi się dostać do filharmonii by posłuchać uczestników w II etapie. Byli to Rachel Naomi Kudo, USA; Kate Liu, USA; Eric Lu, USA; Łukasz Mikołajczyk; Alexia Mouza, Grecja/Wenezuela. Przy Kate Liu oniemiałam z zachwytu. Ale Eric Lu był rozbrajający. Ta dwójka wbiła mi się dożywotnio do serca. Przeżyłam przez te trzy tygodnie tak wiele momentów zachwytu różnorakiego, że aż niewiarygodne, ile człowiek może wytrzymać. Urosłam jakoś, zrobiłam się przezroczysta. Ilość procesów chemicznych w organizmie przez ten czas - niepoliczalna. Zrobiłam się lżejsza, jakaś bardziej skoczna, rzutka i mobilna. A u podstaw tego wszystkiego muzyka Fryderyka. Wszystko wokół nabiera szlachetności, wszyscy jakoś wypięknieli. Mam ochotę przytulać niemal wszystkich po kolei. Myślałam, że po konkursie mi przejdzie, ale jakoś nie chce. Musze się powstrzymywać przed uściskiwaniem znajomych ;) Najdrobniejsza rzecz jest spotęgowana i czuję się jak na jakimś mocnym dragu o długofalowym działaniu. Rozmawiałam z ludźmi i każda rozmowa była ciekawa. Zwłaszcza, kiedy ja o konkursie a oni zainteresowani podejmowali temat. Nie dało się właściwie oglądać filmów, więc znowu przerwa, ale już powoli zapełniam lukę. Udało mi się przecież jakoś wcisnąć "Ścieżki chwały" Kubricka, dokument "Niebieskie kwiaty" i już na bieżąco, bo wczoraj oglądałam cudną krótkometrażówkę animowaną Tomasza Bagińskiego "Kinematograf".

Ludzie. Cała masa, choć nieliczni, ale zmultiplikowani przez rolę, jaką odgrywają w moim życiu. Ci z którymi wespół słuchaliśmy konkursu. I nieznajomi z FB, którym ja czasem coś zalajkowałam, czasem ktoś mnie. I nieznajomi, ale przecież znajomi na wskroś, rodzina z muzycznego forum. I ci, z którymi mogłam spotkać się osobiście by radość dzielić w realu. Lub choć przez telefon czy e-mail. Aż szkoda, że nie mogłam się dzielić jeszcze tu, na blogu. Ale dzielę się teraz, od teraz. Mam nadzieję, że uda mi się już uprzedzać wielkie radosne muzyczne wydarzenia i dzielić się tu z Wami na bieżąco. Bo konkursy będą, bo koncerty będą, festiwale i to jakoś takie samolubne się tym wielkim dobrem towarzyszącym ciekawym wydarzeniom nie wymieniać.

I Requiem Mozarta było w Bazylice św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, w 166. rocznicę śmierci Chopina, i poszłam i spłakałam się, ale wystałam do końca. I miałam zjazd klasowy i millions and millions różnego kalibru wydarzeń. Odsapnę troszku, zdystansuję się i wracam z kolejnym postem, soon. Już nie będzie tak długich przerw. Howg.

2 komentarze:

  1. Ważne, że się dzieje.
    Chopin to dobro narodowe, nadaje się im. lotnisko, wódka, etc.. A muzyka, muzyka niknie w tym wszystkim coraz to częściej, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka swoją własną najmocniejszą tarczą, obroni się, mam nadzieję, przed zanikiem.

      Usuń