.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

sobota, 4 lipca 2015

lipcowe słoneczko dziury w mózgu wypalające


Tramwaj, do znajomej muszę wpaść, czytam, przejechałam dwa przystanki, wróciłam dwa przystanki, przesiadka, przystanek na żądanie. Stoi nas troje, prawie ósma wieczorem. O, jedzie autobus, ale już mija przystanek środkowym pasem, bo nikt z nas nie macha, stoimy jak zaczadzeni. Pierwsza przytomnieję i trochę późno, ale macham.  Kierowca na hamulec i z tego środkowego pasa już za przystankiem ale przecież zjechał i zatrzymał się. Biegniemy we trójkę, jeden z panów biegnąc dojada banana. W środku zawstydzeni, nawet nie śmiejemy się z "przygody". U znajomej pod domofonem zaczynam medytować. Dwie cyfry? Może trzy? Nieważne, skoro i tak nie pamiętam, jakie. Chyba była jakaś szóstka, podczas czwartej próby przytomnieję, w domofonie głos znajomej.


Nie wiem na co serię zaćmień zwalić, na wyrośnięty spod ziemi upał, na pełnię Księżyca czy jeszcze co innego. Co by to mogło być? Może prawo równowagi. Coś nie poszło, by pójść mogło coś. Wykorzystać swój limit błędów, pomyłek, przeoczeń i gaf na rzeczy mało istotne.

Czytam, oglądam, żyję, nastawiam małosolne. Wygrałam bilet do kina na film francuski (Nowa dziewczyna Ozona) i nawet mogłam pójść ;) Dziś chciałam rano do kina na film czeski, ale zapomniałam i dobrze, bo na Ale Kino leciał film islandzki! Dopiero co czytałam dwa islandzkie kryminały, Yrsę i Arnaldura. Potem Lizę Marklund. Czytam ich seryjnie, wszystko co napiszą. I teraz kończę trójcę Miłoszewskiego. Wszyscy wokół polecają Lemaitre. No dobrze, z rozkoszą dam się namówić :) Obejrzałam którejś nocy połowę "Kobiety z wydm" i zachwyciłam się, teraz z niemal równym zachwytem czytam. Wypatrzyłam niedawno komedię meksykańską w tv, obejrzałam dwa razy, następnego dnia nadali powtórkę. Występował Jaime Camil, a rzecz była o królestwie Navarry i o Euskarze. Faktycznie duża część filmu była po baskijsku!

Niczym kometa przeleciał XV Międzynarodowy Konkurs im. Piotra Czajkowskiego w Moskwie (15 czerwca - 3 lipca), a ja kątem ucha. Niemniej zdążyłam wyłowić Lucasa Debargue, lat 24, mojego nowego mistrza fortepianu ;)


Nie ma dnia, żebym nie pisała intensywnie tego bloga, na niewidocznych kartach zapisuję w przelocie calutkie długie posty. Może kiedyś jeszcze przetasują się w meandrach komórek mózgowych i przedostaną powtórnie do świadomości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz