W ramach nadrabiania podstawowych zaległości z różnych dziedzin od jakiegoś czasu podczytuję kolejno książki Małgorzaty Musierowicz z cyklu o poznańskiej dzielnicy Jeżyce, w której spędziłam sporo z czterech lat studenckiego życia, a kilka lat temu trzy miesiące delegacji. Czytając dokształcam się, między innymi, z łaciny, zachwycam ilustracjami autorstwa pisarki i przenoszę w czasie i przestrzeni w miłe sercu zakątki, na ulice, na parkowe ławki, gdzie przesiadywałam, spacerowałam, spieszyłam się na pociąg czy mokłam, podobnie jak bohaterowie książek MM. Najdziwniejsze, że akcja jednej z powieści toczy się akurat w podpoznańskich Pobiedziskach, w których także mieszkałam czas jakiś. Najpierw połykałam książkę po książce, ale seria zbliża się ku końcowi, no i teraz robię dłuższe przerwy pomiędzy częściami, żeby za szybko nie skończyć. Aż się sama sobie dziwię, dlaczego dopiero teraz, w moim zaawansowanym wieku, no ale przecież nie sposób przeczytać WSZYSTKIEGO za młodu :)
zdjęcie książki: xbw