.

De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.

kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)

piątek, 26 czerwca 2009

Michael


Absolutnie nie pamiętam, jak to się stało, że zostałam jego największą fanką w szkole. Cała podstawówka przynosiła mi Jego plakaty, fotosy, wycinki ze zdjęciami. Michael był wtedy sympatycznym, prawdziwie roześmianym od ucha do ucha ciemnoskórym chłopakiem, z niesamowitym, nawet jak na tę rasę, poczuciem rytmu, ruchu. No i ten jego głos... Jako dziewuszka nastoletnia wprost Michaela UWIELBIAŁAM. Dopiero w zeszłym roku, przy okazji koniecznych porządków ostatecznych, wyrzuciłam zbierane latami plakaty, zostawiając sobie dosłownie kilka najbardziej ulubionych zdjęć. Znałam jego wszystkie piosenki, począwszy od albumu Off The Wall z moja ulubioną "Don't Stop 'til You Get Enough".

A dziś rano dostaję sms-a z kondolencjami, od kolegi jeszcze ze szkoły. Myślałam, że sobie żartuje, albo coś z nim nie tak. Ale po włączeniu tv wszystko stało się jasne :(

Michaela Jacksona już nie ma i nigdy nie będzie. Mimo, że już od wielu lat nie FANatykuję, dziś w pracy ogłosiłam, że mam żałobę. No bo mam. Ten człowiek był przez tyle lat intensywnie obecny w moim życiu, że nijak nie potrafię być teraz obojętna. Jeszcze nie było widać cienia jego wielkiej dorosłej sławy (wszak niezbyt często cudowne dzieci zyskują sławę i uznanie jako dorośli), kiedy dla mnie już był Wielki, Najlepszy, Jedyny. Cały czas postrzegałam Go jako radosnego ciemnoskórego śpiewającego tancerza, perfekcyjnie robiącego to, co kocha, co sprawia mu niesamowitą frajdę. Niezależnie od jego późniejszych metamorfoz. Chciał wyglądać jak piękna kobieta? Nie ma sprawy, widocznie takie miał pragnienie. Miał jakąś swoją wizję pięknego wyglądu i do niej dążył, w pełni akceptuję. Że nie wyszło - cóż, nie nad wszystkim można mieć kontrolę. Plotek, pomówień, niedomówień nie słuchałam raczej, były mało wiarygodne. Coś tam człowiekowi zaczęło się w głowie przestawiać w niewłaściwą stronę, ale jak na jego gigantyczną światową sławę, oszałamiające bogactwo - to i tak zachowywał się umiarkowanie. Zastanawia mnie, czemu na swojej życiowej drodze nie spotkał i nie posłuchał jednej z - w końcu dość licznie po świecie rozsianych - mądrych osób. Chyba jednak sława i kasa otaczają człowieka więziennym murem, tak nieprzeniknionym, że nawet mądrości trudno się przedostać...

Tak sobie myślę cały dzień o moim Michaelu, a do tych myśli dołączają inne myślenio-marzenia ze wszystkich lat życia, o świecie fascynującym, na granicy nieosiągalnego, jakaś ulotna nierzeczywista mgiełka unosi się wokół mnie i dobrze mi w niej, a na szczęście już weekend, więc nie muszę jej przeganiać, mogę się w niej umościć oraz rozgościć, co niniejszym czynię...





4 komentarze:

  1. ~tain bo
    27/06/2009 o 20:24

    ach wiesz i moja mlodosc to Jackson, Jackson i Madonna to byli krolowie!! On umarl, ona sie stoczyla (moim zdaniem) muzycznie na dno..ech. Piekne czasy to byly. Moja ukochana piosenka to Billy Jean.


    ~xbw
    28/06/2009 o 22:54

    Byłabym ostrożna przy zestawianiu Jacko i Madonny.. Ale czasy faktycznie były piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~ania mama t.
    27/06/2009 o 22:58

    ja – choc wielkim fanem michaela nie bylam, jakos nie moglam w to uwierzyc jak pierwszy raz o tym uslyszalam – jakos dziwnie sie czulam, dziwnie dotknieta. i nawet mi troche glupio z tego powodu bylo. pamietam, jak bylam nastolatka, moja mama strasznie sie denerwowala, tym, ze jej opowiadalam o jacksonie w taki sposob jakgdyby mieszkal on za sciana – bala sie, ze nie zauwaze roznicy miedzy normalnym zyciem – realnym, a tym slawnych ludzi. a jednak dotknieta jestem i juz! i zal mi wielkiego artysty, ktory nigdy nie znalazl sobie realnego miejsca na ziemi. wypalil sie zyjac dla innych, obcych ludzi. pozdrawiam patetyczno – melancholijnie


    ~xbw
    28/06/2009 o 23:03

    Aniu, ja do tej pory nie moge uwierzyć. I nie żal mi go, miał niesamowicie ciekawe i bogate życie, wiele dobrego po sobie zostawił, dał ludziom ocean radości, przeżyć, piękna. Dawał siebie innym, ale to była jego świadoma droga, tak się realizował, nie można tak wiele dawać bez konsekwencji. Nadzieja moja w tym, że kiedyś ludzkość doceni, jak wiele dostała, od jednej skromnej osoby… Ale powinien jeszcze być wśród żywych, co najmniej kolejne 50 lat…

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Basia
    28/06/2009 o 13:50

    Witaj :) Nie słuchałam nigdy M.J. mało wiem o jego muzycznym dorobku, ten nurt muzyki mi nie odpowiada. Zmarło mu się, trudno – się mówi. Na każdego z nas przyjdzie czas, cóż poradzić? śmieszy mnie tylko jak powtarza się, że zmarł Król! A Elvis? To ile właściwie Ameryka ma tych królów?? Pozdrawiam serdecznie :)


    ~xbw
    28/06/2009 o 23:10

    Muzyka to jedno, taniec to drugie, wkład w rozwój rynku muzycznego to kolejna kwestia. Jego działalność na rzecz biednych, głodnych, zwłaszcza dzieci to jeszcze insza inszość. Niezależnie od tego wszystkiego był dobrym wrażliwym człowiekiem, skromnym mimo oszałamiającego bogactwa, niesamowicie pracowitym. No i był kompozytorem, aranżerem, multiinstrumentalistą, choreografem, a do tego wszystkiego nowatorem, wielkim. I był nadzwyczaj utalentowany. Zapewne był geniuszem, a ci zazwyczaj mają za życia pod górkę…


    ~Bastek
    02/07/2009 o 13:31

    Gdy opisali w mediach jak wyglądał w chwili zgonu, tzn, jak wyglądało jego ciało, zrobiło mi się go przeraźliwie żal. Nie znałam jego twórczości, ale nikt nie zasługuje na takie męczarnie jakie on przechodził za życia. Dzisiaj zaczynam rozumieć odrobinę to jakim był człowiekiem, jak rozpaczliwie próbował zachować w sobie dziecko, to małe, bezbronne dziecko, które tak wcześnie skrzywdzono. Żal, wielki smutek… tylko tyle mogę powiedzieć. Tak świat obchodzi się właśnie z wrażliwcami, z wiecznymi dziećmi, czy i mnie czeka taki los? Nie porównuje się ogromem cierpienia, daleko mi do jego blasku, ale ja w środku, też jestem nadal dziecko… i znów naokoło mnie ćmy. Jedna wręcz straszliwie natrętna i dwulicowa, tak przynajmniej podpowiada mi intuicja, serce, ech… nie ważne. Mniejsza o to. Michaela żal.Pozdrawiam ciepło i serdecznie :)


    ~ xbw
    02/07/2009 o 15:08

    Basiu, nie za bardzo daję wiarę zlewowi informacji na temat Michaela. Na pewno wiele intymnych spraw zostanie na wieki tajemnicą, tzn. powinno zostać tajemnicą, ale w przypadku tak wielkiej sławy i popularności uchowanie sekretów i tajemnic, nawet tych fizjologicznych, graniczy z niemożliwością… Każdego człowieka trochę żal, nikt nie ma życia usłanego różami. Widząc setki zdjęć uśmiechniętego Jacko wierzę, że był szczęśliwy, na tyle, na ile się dało w jego sytuacji, która miała dużo minusów, ale z drugiej strony dawała niemal nieograniczone możliwości, z których korzystał ! Żył tak intensywnie, że jego ciało prawdopodobnie o wiele szybciej się „zużywało”. Cieszę się, że trochę głębiej spojrzałaś na zjawisko, jakim był Michael Jackson, najstraszniejsze byłoby, gdyby po jego śmierci pozostały w ludzkiej pamięci tylko opinie ze szmatławców…. Był NIESAMOWICIE wrażliwy, aż do bólu, jego bólu, ale potrafił też zachowywać się „normalnie”, miał bardzo wielu przyjaciół wśród wartościowych ludzi. Też pojawia się w moich myślach żal, ale staram się, by nie dominował. Też chyba jestem wiecznym dzieckiem w głębi siebie, no, może nastolatką ;) Dziecko potrzebuje opieki, a dorosły-dziecko jest pozostawiony sam sobie – i albo sobie poradzi, albo nie… Mam nadzieję, że sobie poradzimy, jakoś, kiedyś, a może już teraz.. Przegoń ćmy, rozpal wielki ogień :) I słuchaj intuicji, ona podpowiada najlepiej. Pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  4. ~antyczna
    28/06/2009 o 22:23

    I dla mnie jego śmierć to wyraźny symbol, że coś się skończyło… Smutno strasznie Trudno mi nawet powiedzieć, która z jego piosenek jest moją ulubioną, postawię dziś na Billie Jean. Pa!


    ~xbw
    28/06/2009 o 23:14

    Strasznie smutno, bardzo strasznie, nie wiem co z tym smutkiem zrobić…


    ~ania mama t.
    06/07/2009 o 19:46

    czesc kochana, co slychac ? wszystko u was w porzadku?- mam nadzieje, ze tak i ze po prostu gdzies wyjechaliscie i milo spedzacie czas. pozdrawiam


    ~xbw
    06/07/2009 o 22:35

    Aniu, dzięki za troskę Trochę jestem przygnieciona faktem zniknięcia mojego Michaela z rzeczywistego świata, a nie chcę, by ten blog zamienił się w blog o MJ, więc zamilkłam. Jutro pogrzeb, może po nim trochę bardziej będę nadawała się do dalszego odkrywania tego co we mnie. Pozdrawiam!


    ~ania mama t.
    07/07/2009 o 19:58

    pozdrawiam i przytulam do przeczytania wkrotce ))

    OdpowiedzUsuń