Przeczytałam przed chwilą, że po igrzyskach w Pekinie Chińczycy planują osiedlenie w Tybecie miliona etnicznych Hanów, Chińczyków, których kultura daleko odbiega od tybetańskiej.
Cel - jeszcze większe osłabienie tożsamości i kultury tybetańskiej. Czy wtedy już będzie całkiem po Tybecie? Jakoś tak nie za bardzo dowierzam, że to się dzieje tu i teraz, na oczach miliardów cywilizowanych obywateli kuli ziemskiej w postępowym XXI wieku. Czy znikania Tybetu nie da się już powstrzymać?
Przypomniał mi się taki stary dowcip z puentą : notatka w gazecie - "na granicy polsko-chińskiej spokój". Jakoś mnie teraz nic a nic nie śmieszy...