De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
sobota, 6 sierpnia 2016
filmowo i muzycznie, biegiem
Znowu filmy seryjnie seriami oglądam. Polskie stare, amerykańskie stare, z orkiestrami i big-bandami, z muzyką klasyczną, komedie, horrory, na faktach.
Walc Mefisto (The Mephisto Waltz), amerykański horror z 1971 roku, moim zdaniem, znakomity.
Mefisto Walc, polska fabuła telewizyjna z 1989 roku.
Paweł i Gaweł, polski z Bodo, 1938 roku.
Piętro wyżej, polski z Bodo, 1937 roku.
Serenada w Dolinie Słońca (Sun Valley Serenade), amerykański z 1941 z orkiestrą Glenna Millera.
Orchestra Wives , amerykański z 1942 z orkiestrą Glenna Millera.
Więzienny eksperyment (The Stanford Prison Experiment), amerykańska fabuła z 2015 roku.
Cicha furia: Stanfordzki eksperyment więzienny (Quiet Rage: The Stanford Prison Experiment), dokument z 1991 roku.
Najchętniej podzieliłabym się, jak w Sabinkach u Marcela Ayme, i jedną z siebie oddelegowała do permanentnego oglądania. Drugą oddelegowałabym do permanentnego słuchania, albo nawet ze dwie albo i trzy, bo słucham kilku gatunków równocześnie. Zmieniam płyty w odtwarzaczu, a to Glenn Miller, a to Liszt, a to Daniil Trifonov, a to Denis Kożuchin (Kozhukhin). Są transmisje live z koncertów, na YT, w radiowej Dwójce. Dziś o 2.00 w nocy Daniil Trifonov z Lenox, Massachusetts, USA. Za niecałą godzinę Szymon Nehring z festiwalu w Dusznikach. W środę 10 sierpnia Denis Kożuchin z festiwalu w Dusznikach, live w Dwójce.
Na wiosnę sadziłam drzewka. Inicjatywa obywatelska. Odwiedzam je czasem, jabłonki rosną jak na drożdżach, łąka kwietna też ma się dobrze.
A w piłce ile się dzieje i w ogóle Olimpiada Letnia się zaczęła, całkiem przyjemna dla oka ceremonia otwarcia dziś w nocy, momentami zachwycająca!
Etykiety:
Daniil Trifonov,
Denis Kozhukhin,
drzewa,
Duszniki Zdrój,
Ferenc Liszt,
film,
Glenn Miller,
igrzyska olimpijskie,
Marcel Aymé,
muzyka,
muzyka klasyczna,
piłka nożna,
proza życia,
sport
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
gówniarze z Toronta
Ukazała się IV płyta Bad Bad Not Good. Z racji młodego wieku pieszczotliwie chłopaków ochrzciłam po mojemu. Za to, że wielokrotnie nie mogłam wyjść z domu przez ich wcześniejsze płyty. Siedziałam godzinami i niewolniczo słuchałam, zwłaszcza III. Teraz hipnotyzuję się nowością, cudna. A kanadyjskie trio to moje największe muzyczne odkrycie tego roku. Z całego mnóstwa tegorocznych muzycznych odkryć. W ogóle rok jest dziwny, ciekawy, zaskakujący.
Syn wrócił już z Wrocławia po obejrzanych od deski do deski 16. Horyzontach. Trochę tak, jakbym znowu jakąś swoją cząstką tam była. Jego filmowe opinie zawsze cenne, a opisywał wszystko co widział skrupulatnie. Znowu zapełniam notes nowościami, których obejrzenie mocno rozciągnie się w czasie.
Auć, wróciłam do III i słucham saksofonu. Leland Whitty w Confessions :) :) :)
Zaliczyłam 26 godzinne niespanie, tak się ułożyło, ciężkie doświadczenie. Miałam chwilę na krótką drzemkę, ale zaczęłam oglądać drogę krzyżową w tv z okazji wizyty Franciszka papieża, no i tylko poleżałam. W ogóle ciekawa oprawa muzyczna i wizualna tej wizyty, z zauważonych i zapamiętanych fragmentów jeszcze aranże muzyczne śpiewów chóralnych (na przykład Z dawna Polski Tyś Królową). Słowa Franciszka też warte zapamiętania, oczywiście. Zamieńcie kanapę na buty. Świetne! I z tą radością i smutkiem i marzeniami też takie bardzo moje, fajnie, że ktoś jeszcze myśli tak samo jak ja ;)
Zawyły syreny, 17.00.W.
Subskrybuj:
Posty (Atom)