De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
niedziela, 27 września 2015
tempo - aktualizacja
Ciepełko przeminęło ale nie tak całkiem jeszcze. Zdążyłam umyć okna i wysprzątać balkon. Na przekór zaczęłam jeść lody. Może przed prawdziwymi chłodami zdążę dokończyć szalik na drutach. Zgadza się, ten który robię od kilku lat. Dokończyłam za to oglądanie Kobiety z wydm, cudo. Żelazko po ostatnim użyciu schowałam tak głęboko, żebym nie mogła go znaleźć przez najbliższe kilkanaście lat. Jeśli okaże się potrzebne, będę musiała pójść do jasnowidza albo nabyć nowe. Synoczek przywiózł mi fajne herbaty, jedną czarną z Cejlonu, drugą jakąś kaktusowo-papayową, więc czerwoną zawiesiłam. Williamsa tłumaczonego przez Poniedziałka odstawiłam trochę dalej od legowiska, bo domagał się przeczytania coraz bardziej natarczywym szeptem scenicznym. A teraz w czytaniu Mankell, jedna z nielicznych nieprzeczytanych jeszcze jego książek. Jedwabnik (JKR) zaliczony, ale absolutnie nie czytajcie, nie polecam! Na żądanie uzasadnię. Nie spotkałam się o piątej rano ze sztuką, spotkanie odwołano. A sztuka dopadła mnie w kinie na Sicario, ale tylko przez moment. No i dziś w Alejach Ujazdowskich vis a vis Łazienek.
Synoczek pojawił się i znowu wybył. Naprawdę nie zamierzałam tęsknić, ale tęskni się samo. Smutno. Z tego smutku odrzuciło mnie, tak jak stałam, na drzwi otwarte do Kancelarii Premiera. Ładnie. Obrazy, piękny angielski zegar, olbrzymiasty dywan, cudne żyrandole, suweniry z całego świata, drzwi i ściany obite drewnem lub tapetą, tylko kominki udawane. Dawne schody do budynku przeszklone od góry i można nad nimi chodzić. A o ogrodzie nie napiszę, może kiedy indziej.
A zaraz na koncert, taki krótki, 35 minut. Ale co klasyka, to klasyka. Wkrótce konkurs chopinowski :)
Florcia z koleżanką
- Florciu, chodź wejdziemy do księgarni.
- Odmawiam.
- No co ty, książek nie czytasz?
- Owszem, czytam. Tylko ich nie kupuję.
- Florciu, dlaczego nie masz deski do prasowania. Kupiłabyś sobie.
- Nie mam żelazka.
- Florciu, dlaczego nie masz żelazka?
- Nie lubię prasować.
- Florciu, dlaczego nie masz lodówki?
- Jedzenie wyjęte z lodówki brzydko pachnie i jest zimne.
- Florciu, dlaczego nie malujesz paznokci?
- Życie jest za krótkie, żeby spędzić je na ciągłym malowaniu paznokci.
- Florciu, jesteś już prawie całkiem siwa. Dlaczego sobie nie położysz farby?
- Życie jest za krótkie, żeby spędzić je na ciągłym nakładaniu farby na włosy.
- Ależ Forciu, proszę Cię!
- A o co, kochana?
Subskrybuj:
Posty (Atom)