W bibliotece na stoliczku leżała książka do zabrania za darmo. Lagerkvist, znakomicie. Od razu wzięłam się za czytanie. Mały chłopiec, syn pracownika kolei, najmłodszy z licznego rodzeństwa, żyje w kochającej ubogiej rodzinie. Nic się niby nie dzieje, ale to pozór. Przecież toczy się ŻYCIE, jakim by skromnym i spokojnym nie było. Chłopiec patrzy, widzi, myśli, analizuje, przeżywa, rośnie, dorasta. Panicznie boi się śmierci. Dostrzega piękno świata. Zauważa przepastną pustkę rzeczywistości, którą reszta rodziny zapełnia obecnością Boga, codziennym czytaniem Biblii. Walczy z lękami, czasem nawet z paniką. Na co dzień jest wesoły, pogodny. Docenia ciepło domowe, ale z własnej woli wychodzi na świat, gdzie chłodniej ale bardziej rześko i lepiej się oddycha. Ma nielicznych przyjaciół, poznaje dziewczynę.
W posłowiu tłumacza Zygmunta Łanowskiego wyczytałam, że ta powieść, prawdopodobnie w dużej mierze autobiograficzna, jest kluczem do zrozumienia twórczości Lagerkvista. Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej. Zatem klika jego książek przeczytałam bezrozumnie ;)
"Bez względu na to, jak połowicznie i nieprawdziwie się żyje, mimo to żyje się. Samo życie zmusza człowieka do tego i tak go przerabia, że się z tym dobrze czuje. Choćby grunt usuwał się komuś spod nóg - jednak jakoś to idzie"
"Gdy tylko wynurzył się ze swego lochu, świat leżał przed nim przedziwnie otwarty. Nie było wtedy żadnej wady, dobra widoczność na wszystkie strony. I to, co było w świecie dobre i rzetelne, rzucało się wtedy wyraźnie w oczy. Tak, gdyby zechciał, wystarczyłoby tylko wytknąć głowę przez piwniczne okienko..."
Pär Lagerkvist
Gość w rzeczywistości
(Gäst hos verkligheten)
rok wydania: 1925
wydanie polskie: 1986