Narastająca z każdą minutą oglądania sympatia do miniserialu
"Parade's End" (Koniec defilady) skłoniła mnie do natychmiastowego przeczytania pierwszej części literackiego pierwowzoru Forda Madoxa Forda. Instynkt nie zawiódł, książka jak dla mnie napisana. Od dialogów, zwłaszcza od kwestii wygłaszanych przez Christophera Tietjensa, nie mogłam się oderwać. Chciałam skserować każdą ciekawą stronę, ale szybko uświadomiłam sobie bezsens tego zamiaru. Boli mnie fakt nieprzetłumaczenia pozostałych trzech tomów tetralogii, obawiam się, że mój średnio zaawansowany angielski nie wystarczy do ogarnięcia całego bogactwa powieści.
Żona Krzysztofa Tietjensa, Sylwia, wyjeżdża z kochankiem. Dżentelmen, zamiast się rozwieść, kryje żonę opowiadając, że wyjechała opiekować się chorą matką. Po mieście zaczynają krążyć plotki, że Tietjens zdradza żonę i że żyje ponad stan. Krzysztof jest człowiekiem tyleż mądrym, co porządnym, a jego jedynym przewinieniem jest brak pędu do robienia kariery. Poznaje młodziutką sufrażystkę Walentynę Wannop, córkę zmarłego przyjaciela ojca. Od pierwszego niemal spotkania są sobą zaintrygowani, ale na odległość, kontaktują się sporadycznie. Generał lord Campion, najstarszy przyjaciel ojca Krzysztofa, przypisuje mu romans z panną Wannop, co podejrzewanego początkowo tylko śmieszy. Niewinny, nie ma ochoty na tłumaczenie się, co wzięte zostaje za przyznanie się do przypisywanych niecnych czynów. Krzysztof podejmuje drobne działania dla ochrony demonstrujących kobiet, kryje także przyjaciela i stara się go wyplątywać i odciągać od wikłania się w romanse, pożycza mu też duże kwoty pieniężne i pomaga w awansach. Sam, kompletnie nieświadomy, pogrąża siebie, gdyż zupełnie nie dba o pozory, posądzony jest o rozrzutność, niemoralność a nawet zdradę. Plotki i pomówienia, krążąc, nabierają impetu, przypisują mu nieślubne dziecko, dwie kochanki, debet w banku. Ojciec Krzysztofa, wierząc w nie bezkrytycznie, popełnia samobójstwo. W międzyczasie wybucha Great War, Krzysztof idzie na front, ranny traci czasowo pamięć, wraca do domu. Sylwia jest piękna, ideał kobiety, raczej zakochana w mężu, w jakimś sensie nawet mu oddana, ale małżonkowie prowadzą osobne życie. On nie może zapomnieć o Walentynie. Historia urywa się, kiedy Krzysztof po raz drugi wyrusza na wojnę, ciąg dalszy w trzech nieprzetłumaczonych tomach.
Trochę trudno było przedrzeć się przez czasowe przeskoki, wewnętrzne monologi, ale przypomniał mi się Joyce, pojawiła się też dedukcja (!) i już czytanie śmigało. Ford Madox Ford pokazuje ciekawe mechanizmy zarządzania wojną, zasobami ludzkimi, manipulowania statystykami. Doskonale pokazuje stan dysfunkcji uszkodzonego mózgu geniusza. Pokazuje funkcjonowanie machiny pomówień. A czytelnika trzęsie, kiedy w powieści kolejna osoba zawierza obmowie, wysnuwa niewłaściwe wnioski.
Krzysztof pozostaje nieświadomy lub obojętny, nie walczy, nie lawiruje, nie dokonuje autoprezentacji. Przestaje go interesować dotychczasowe otoczenie, świat, w którym nie liczą się wartości rzeczywiste, a jedynie stwarzane pozory. W którym manipulowanie informacją albo człowieka winduje, zapewnia karierę, albo go niszczy.
Porównanie z serialem wywyższa książkę, oczywiście. Opis Tietjensa pobudza wyobraźnię i kreuje postać znacznie odbiegającą od filmowego wizerunku. Na szczęście potrafiłam się całkowicie odciąć od filmowej, całkiem nietrafionej, Walentyny. Tak jakby przyszła na casting do roli współczesnej nastolatki i została pomyłkowo wybrana do innej, cofniętej o sto lat. Książkowa Walentyna budzi wielką sympatię i rozumiemy, czemu dochodzi do wzajemnej fascynacji. Filmowe dialogi zostały skrócone i odarte z błyskotliwości.
"Parade's End" (Koniec defilady) skłoniła mnie do natychmiastowego przeczytania pierwszej części literackiego pierwowzoru Forda Madoxa Forda. Instynkt nie zawiódł, książka jak dla mnie napisana. Od dialogów, zwłaszcza od kwestii wygłaszanych przez Christophera Tietjensa, nie mogłam się oderwać. Chciałam skserować każdą ciekawą stronę, ale szybko uświadomiłam sobie bezsens tego zamiaru. Boli mnie fakt nieprzetłumaczenia pozostałych trzech tomów tetralogii, obawiam się, że mój średnio zaawansowany angielski nie wystarczy do ogarnięcia całego bogactwa powieści.
Żona Krzysztofa Tietjensa, Sylwia, wyjeżdża z kochankiem. Dżentelmen, zamiast się rozwieść, kryje żonę opowiadając, że wyjechała opiekować się chorą matką. Po mieście zaczynają krążyć plotki, że Tietjens zdradza żonę i że żyje ponad stan. Krzysztof jest człowiekiem tyleż mądrym, co porządnym, a jego jedynym przewinieniem jest brak pędu do robienia kariery. Poznaje młodziutką sufrażystkę Walentynę Wannop, córkę zmarłego przyjaciela ojca. Od pierwszego niemal spotkania są sobą zaintrygowani, ale na odległość, kontaktują się sporadycznie. Generał lord Campion, najstarszy przyjaciel ojca Krzysztofa, przypisuje mu romans z panną Wannop, co podejrzewanego początkowo tylko śmieszy. Niewinny, nie ma ochoty na tłumaczenie się, co wzięte zostaje za przyznanie się do przypisywanych niecnych czynów. Krzysztof podejmuje drobne działania dla ochrony demonstrujących kobiet, kryje także przyjaciela i stara się go wyplątywać i odciągać od wikłania się w romanse, pożycza mu też duże kwoty pieniężne i pomaga w awansach. Sam, kompletnie nieświadomy, pogrąża siebie, gdyż zupełnie nie dba o pozory, posądzony jest o rozrzutność, niemoralność a nawet zdradę. Plotki i pomówienia, krążąc, nabierają impetu, przypisują mu nieślubne dziecko, dwie kochanki, debet w banku. Ojciec Krzysztofa, wierząc w nie bezkrytycznie, popełnia samobójstwo. W międzyczasie wybucha Great War, Krzysztof idzie na front, ranny traci czasowo pamięć, wraca do domu. Sylwia jest piękna, ideał kobiety, raczej zakochana w mężu, w jakimś sensie nawet mu oddana, ale małżonkowie prowadzą osobne życie. On nie może zapomnieć o Walentynie. Historia urywa się, kiedy Krzysztof po raz drugi wyrusza na wojnę, ciąg dalszy w trzech nieprzetłumaczonych tomach.
Trochę trudno było przedrzeć się przez czasowe przeskoki, wewnętrzne monologi, ale przypomniał mi się Joyce, pojawiła się też dedukcja (!) i już czytanie śmigało. Ford Madox Ford pokazuje ciekawe mechanizmy zarządzania wojną, zasobami ludzkimi, manipulowania statystykami. Doskonale pokazuje stan dysfunkcji uszkodzonego mózgu geniusza. Pokazuje funkcjonowanie machiny pomówień. A czytelnika trzęsie, kiedy w powieści kolejna osoba zawierza obmowie, wysnuwa niewłaściwe wnioski.
Krzysztof pozostaje nieświadomy lub obojętny, nie walczy, nie lawiruje, nie dokonuje autoprezentacji. Przestaje go interesować dotychczasowe otoczenie, świat, w którym nie liczą się wartości rzeczywiste, a jedynie stwarzane pozory. W którym manipulowanie informacją albo człowieka winduje, zapewnia karierę, albo go niszczy.
Porównanie z serialem wywyższa książkę, oczywiście. Opis Tietjensa pobudza wyobraźnię i kreuje postać znacznie odbiegającą od filmowego wizerunku. Na szczęście potrafiłam się całkowicie odciąć od filmowej, całkiem nietrafionej, Walentyny. Tak jakby przyszła na casting do roli współczesnej nastolatki i została pomyłkowo wybrana do innej, cofniętej o sto lat. Książkowa Walentyna budzi wielką sympatię i rozumiemy, czemu dochodzi do wzajemnej fascynacji. Filmowe dialogi zostały skrócone i odarte z błyskotliwości.
Ulubione książkowe teksty:
- Uleczyłem nogę kanarka żony policjanta.
- Wyglądał jak papużka, ale się nie obraził.
- Tietjens spojrzał na nią pilnie, z zainteresowaniem zmartwionej sroki.
- Sylwia rozdęła nozdrza.
- Miasto przepastne (o Londynie).
- Pociąg biegł gładko niczym brytyjskie papiery wartościowe gwarantowane przez rząd.
I wiele innych.
Koleżanka wkurzona tłumaczeniem, a ja cieszę się, że w ogóle jakieś jest. Denerwujące spolszczenie imion. Ale i tak dziękuję i proszę o ciąg dalszy. Pilne.
Ford Madox Ford
"Saga o dżentelmenie"
(Some Do Not...)
rok wydania: 1924
wydanie polskie: 1997, przekład: E. Kay
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz