De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
piątek, 2 maja 2014
"Co potrafi twój mózg"
W książeczce (nieco ponad 100 stron) zostały skrótowo i pobieżnie omówione tematy: alkoholizm (i uzależnienia), autyzm, déjà vu, dysleksja, leworęczność, pamięć fotograficzna, sezonowe zaburzenia afektywne, słuch absolutny, synestezja oraz zespół nadpobudliwości psychoruchowej i deficytu uwagi. Język jest przyswajalny, trudnych terminów nie ma wiele, choć trochę ich się pojawia. Można się dowiedzieć na przykład, co to GABA (kwas gamma-aminomasłowy). Można przeczytać o ejdetykach i pamięci ejdetycznej (odmiana pamięci wzrokowej). Można sprawdzić w krótkich testach czy jest się prawo/lewo -nożnym, -usznym, -ocznym. Przekonałam się, że tak upragniona przeze mnie pamięć fotograficzna nie jest czymś, co ułatwia życie, a posiadanie jej czasem życie zamienia w jeden wielki koszmar. Pogodziwszy się ze swoją pamięcią taką jaka jest, trudno, ucieszyłam się, że nie jestem synestetyczką, jak Nabokov. Synestetyk może na przykład postrzegać każdą literę jako inny kolor. Synestezja, czyli wymieszanie się różnych wrażeń zmysłowych, dotyczy około 10 osób na 10 000. Dziwna sprawa. Bodziec odbierany za pomocą jednego zmysłu powoduje wrażenia w obszarze innego zmysłu. Synestetykami byli też Kandinski, Rimski-Korsakow i prawdopodobnie Arthur Rimbaud. Synestezji niejako w pakiecie towarzyszy często fenomenalna pamięć, czasem nawet fotograficzna.
Zaniepokoiły mnie trochę informacje o osobach leworęcznych. Wyczytałam też, by nie nakłaniać osób autystycznych do ukierunkowania życia bardziej na zewnątrz. Dowiedziałam się także kilku szczegółów o korze mózgowej ("myśląca czapka" :) ), poczytałam o serotoninie, dopaminie, neuroprzekaźnikach - bardzo ciekawe...
Dr David Gamon & Allen D. Bragdon
Co potrafi twój mózg
(Brains that work a little bit differently)
rok wydania: 2000
wydanie polskie: 2003
tłumaczył Sebastian Musielak
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Żeby na krótką chwilę wdać się w skórę Nabokova albo Rimbaud, wystarczy sięgnąć po LSD - synestezja na zawołanie ;)
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym "narkotykiem" jest endorfina, zaopatrzenie we własnym zakresie, bezpłatne ;) A do "przełączania" zmysłowego nie tęsknię, jest dobrze, jak jest. Więc za LSD pięknie dziękuję, nie próbowałam i nie zamierzam :)
UsuńJa muzyke "widze", "ogladam"- chociaz nie jestem pewna czy to sie "kwalifikuje" na synestezje, czy jest to po prostu zwykly sposob komunikacji- bo jak inaczej okreslic wrazenia muzyczne? sa to bardziej ksztalty, forma, cos jakby rzezby, architektura, tez faktura mniej barwa, kolory, chociaz te rowniez, ale nie zawsze i jakos maja mniejsze znaczenie. Ale muzyke, utwor musze "zobaczyc". Jesli muzyka nie uklada mi sie w ksztalt, lub ten ksztalt sie rozsypuje, "rozlazi"- to ja odrzucam. Podobnie mam w przypaku win, tu smaki bardziej "widze" - dobre wina - maja wiele smakow - i one tworza forme przestrzenna, jedne ida do gory, drugie na dol, sa okragle, lub plaskie... opisywanych - "cynamon, sliwka, gorzka czekolada" - nigdy dosmakowac sie nie moge. Fotograficznej pamieci nie mam, ale na studiach- nie notowalam telefonow (bo notes i tak zgubie) tylko zapamietywalam; liczba miala swoja "forme", ale juz tego nie mam. Nigdy nie moglam zapamietac imion i to mi pozostalo ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie ma dwóch mózgów funkcjonujących identycznie. Każdy ma swoje "normalności" i większe lub mniejsze "odchyły". Muzykę po prostu słyszę. Co do wina, to nie piję, więc nie wiem.
UsuńNiedawno nauczyłam się w dwa dni 80 miejsc po przecinku liczby PI, jakaś klapka zaskoczyła. Potem się wszystkie cyferki wymieszały i szybko zapomniałam. Zadziwiające ustrojstwo ten mózg i pamięć. Niezbadane możliwości. I chyba nawet niebadane możliwości, a w każdym razie nie publikowane szerzej.
W czasie koncertu - patrze powyżej sceny- nie na muzyków bo wtedy - "widzę" najlepiej. Najbardziej cenie "przestrzennych" kompozytorów - czyli przede wszystkim Bacha. kocham tez Szostakowicza, do "oglądania"- nadają się doskonale współcześni- np Xenakis, czy tez nasi- Lutosławski, Penderecki. Drażni mnie za to minimalizm typu - Philip Glass.
UsuńNa forum TVP- pogadałam sobie z kahala - która tez "widzi" muzykę - wiec może i coś w tym jest (przejrzałam sobie wpisy, eh, to były emocje - aż internet iskrzył :) :) :) ... byłaś tam?
część forumowiczów przeniosło się na Kuriera, ale część - znikła gdzieś w sieci; podobnie jak Ci z GW--- ciekawe czy spotkamy się za rok :) :) :)
(link do mojej dyskusja z kahala )
http://forum.tvp.pl/index.php?topic=35216.msg229282#msg229282
jeśli chodzi o kompozytorów współczesnych- to przy atonalności muzyki współczesnej - forma przestrzenna jest chyba najważniejszym kryterium. przynajmniej ja ich w ten sposób testuje - bo inaczej nie potrafię :)
Usuńale największym czarodziejem formy- jest dla mnie Pogorelich. Nokturn c moll Chopina - wciąż mam "przed oczami" :) tylko nie wiem jak to opisać--- to było coś co wzrastało - a potem wybuchło i zapełniło cala sale. wzrastało, przeplatało sie - marzenie i nostalgia- ale tak jakby splatany bluszcz a potem rozwinęło się w pełna formę,- jak kwiat który się nagle otworzył, albo duch z lampy Alladyna :) no zapełniło to cala sale. nie wiem, czy ktokolwiek potrafi aż tak czarować. Była standing ovation.
Usuńoj, ale sie rozkomentarzowalam... ale Twoja 80- cyfrowa liczba PI... pisalam, juz, ze za Toba nie nadazam. PI to tylko kolejny klocek w nienadazaniu...dobranoc!
UsuńW czasie koncertu patrzę na muzyków i mam dwa w jednym, muzykę i teatr, uwielbiam patrzeć z bliska na grającą orkiestrę. Pewnie dla mnie na szczęście, muzykę słyszę. Widzę tylko zorzę polarną, kiedy Trifonov gra trzeci koncert fortepianowy Rachmaninowa, ale to chyba bardziej wyobraźnia niż synestezja :)
UsuńWspółczesnych kompozytorów, póki co, raczej omijam szerokim łukiem, ale może pewnego dnia wejdę w temat, może z Daniilem za przewodnika, nie wykluczam, bo za nim pójdę w każdy kąt muzycznego świata.
Nie trzeba nadążać :) Nawet za samym sobą, a tym bardziej za kimś. Każdy ma swoje tempo i powinien sobie nim bezstresowo wędrować przez to nasze pięciominutowe życie.
SZ - porownuje Trifonova do Horowitza :)
Usuńhttp://www.sueddeutsche.de/kultur/jahrhundertgenie-vladimir-horowitz-im-heiligen-saal-1.1865676-2
to nie do tego wpisu, ale tu się rozgadałam :) wiesz, ile w koncercie jest muzyki ile teatru - to temat, na który znowu mogłabym pisać... w tym miejscu - przegrywa Marcin Koziak. On nie jest sceniczny. Trifonov- ma rozwiany włos Liszta, patrząc na Koziaka- widzisz informatyka, od razu mu punkty lecą. Oczywiście - Trifonov to dużo większy talent. Koziak- jest jak kryształ, przejrzysty, wyważony, ale nie radzi sobie z wirtuozowskimi fragmentami, jego forte- się rozsypuje (u niego- rozpryskuje jak szkło :) ). Może jeszcze w tym się odnajdzie, ale ja go słyszę (widze:)) w repertuarze typu Scriabin. Ale ten wygląd informatyka- zawsze będzie mu kula u nogi. Koncert- to tez jest teatr, no i tu muzycy zarabiaja przede wszystkim--- oj, no i się znów rozpisałam ... ale za Trifonova mi wybaczysz, mam nadzieje :)
SZ = Süddeutsche Zeitung
UsuńSZ - domyśliłam się :)
UsuńJuż za trzy dni koncert, mam nadzieję, że upoluję wejściówkę. Z Horowitzem będzie go można zestawiać i porównywać za jakieś 40-50 lat, na razie Młody dopiero zaczyna, jeszcze w sumie w powijakach. Ale u obu zetknięcie palców w klawiszami jest magiczne podobnym rodzajem magii. Cieniowanie i migotanie. Stąd czasem zorza polarna :)
Rozpisuj się pod którym postem chcesz, tu nie ma rejonizacji ;)