"Właśnie
w pozornych osłabieniach prawdopodobieństwa mój realizm okazuje się
najbardziej czujny... zgodnie z metodą analizy matematycznej, która
polega na tym, aby pracując nad liczbą absurdalną, urojoną, wyprowadzić z niej możliwe do przyjęcia równania, wychodzę od wyimaginowanych danych ze spokojnym sumieniem i silną wiarą w prawdziwość rozwiązania, tak iż kończąc nowelę mam prawo (ponieważ przez cały czas byłem realistą) ignorować absurdy, jakim dałem się ponieść".
Marcel Aymé
ze wstępu do tomu nowel Derrière chez Martin
"Marcel
Aymé urodził się w Joigny w 1902 r. w departamencie Yonne, jako ostatnie
z siedmiorga dzieci miejscowego kowala. Osierocony przez matkę w wieku
dwóch lat, chował się u dziadków. Dziadek jego, właściciel wiejskiej
cegielni, był zdecydowanym antyklerykałem i jego poglądy nie pozostały
bez wpływu na późniejsze postawy pisarza. Po śmierci dziadka, babki i
ukochanej ciotki tułał się po domach krewniaków, co niezbyt sprzyjało
nauce, zwłaszcza iż nadszedł ciężki okres I wojny światowej. (...) Zdał
maturę w liceum w Besançon, a ponieważ zdradzał znaczne uzdolnienia matematyczne, otrzymał nawet stypendium
na studia. Niestety na samym wstępie przerwała mu je choroba. W latach
1921-23 odbył jako artylerzysta służbę wojskową we francuskiej strefie
okupacyjnej w Niemczech. Po powrocie do kraju marzył o studiach
medycznych, ale z prawdziwym zapałem oddawał się ponoć jedynie lekturze i ... grze w karty. Ostatecznie podjąć musiał pracę zarobkową. Zaczynał
jako urzędnik bankowy, lecz wytrwał w tym zawodzie tylko rok, potem był
kolejno statystą filmowym, agentem firmy ubezpieczeń, sprzedawcą,
śmieciarzem, wreszcie dziennikarzem. W 1925 roku znowu zapadł na zdrowiu
i powrócił w rodzinne strony na rekonwalescencję. Wtedy to podjął
pierwsze próby pisarskie. (...) Najbardziej znaną z jego książek jest
Zielona kobyła. (...) Jego fantastyka (...) służy odsłanianiu
hipokryzji, głupoty i podłości, demaskowaniu świata zastygłego w pustych
rytuałach. (...) Aymé zawsze był przeciwko wszelkiego rodzaju
fanatyzmowi, konwenansom i kapliczkom. (...) Jego ulubionymi bohaterami
są ludzie prości, zwłaszcza francuscy wieśniacy z Jury, z których się
wywodził i którym pozostał wierny. Obserwuje ich, pozbawiony złudzeń,
ironicznie, lecz życzliwie, przekonany, że największe nawet wady,
ograniczenia i słabostki nie są w stanie stłumić wewnętrznego dramatu
istnienia w najnędzniejszym z nich. Ten zmarły w 1967 r. samotnik z
wyboru nie stworzył szkoły i nie pozostawił naśladowców. Całe życie
konsekwentnie trzymał się z dala od grup i manifestów".
Wszystko powyżej,
z cytatem Marcela Aymé włącznie,
to fragmenty posłowia Wandy Błońskiej
do "Rusałki",
Wydawnictwo Literackie 1981
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz