Dobrze bardzo film ten zrobił mi, się nadawał, w stanie był, dniu ciężkiemu wczorajszemu podołał.
Było to drugie oglądanie "Trzeciej gwiazdy", cofane, długie, powolne, niespieszne, one more time, stop. Przewędrowałam film od początku do końca w tempie wózka pchanego przez wertepy.
Intensywnie delektowałam się sekwencją zdjęć-obrazów zamkniętych w
kadry. Rzecz kręcona w Pembrokeshire, Walia. Powyginane drzewa, urwiska,
zatoka. Buszowałam w trawie. Podsłuchiwałam rozmowy czterech stosunkowo grzecznych chłopców
tuż przed trzydziestką, w tym jednego umierającego na raka. Nie należy
zapominać o drzewku, które także wędrowało, milcząco, ale wymownie.
Wyprawa
biwakowa, generalnie nuda, nic się nie dzieje, czas pełznie, akcja
kilkakrotnie zahacza o drobne wydarzenia, zamieszanie szybko rozpływa
się i znów buty i nogi, i dalej, trzeba uważać na wystające skały,
wdrapywać się ostrożnie, żeby nic nie stało się Jamesowi, który nie chce
umierać (I don't want to die. I want more time. I want more time).
Świetna wstawka kina drogi, nie obraziłabym się za dłuższą. Potem per pedes i dotarcie do celu. Rozważania ostateczne. Dla gasnącego w oczach Jamesa "marzenia stają się fantazjami". Daje kumplom ostatnie rady. "Nie chodzi o to, jakie życie rozdaje karty, ale o to, jak rozegrasz partię". I wyraża ostatnią prośbę...
W roli Jamesa szczuplutki, wątły i niesamowity Benedict Cumberbatch.
Trzecia gwiazda
Third Star
Wielka Brytania 2010
Reżyseria: Hattie Dalton
Scenariusz: Vaughan Sivell
Smutna historia. mnie chyba by zdołowała, bo i tak już siedzę w dole. Nieszczęścia innych nie poprawiają mi nastroju, w przeciwieństwie do niektórych przedstawicieli gatunku Homo sapiens.
OdpowiedzUsuńChyba za bardzo uprościłeś. Nie odebrałam "Trzeciej Gwiazdy" jako film dołujący, jest po prostu o trudnych sprawach. Bardziej odczytuję go jak instrukcję, jak przeżyć takie trudne momenty, jak zmierzyć się z bezpośrednim zetknięciem z umieraniem osoby bliskiej, w ogóle z umieraniem. Bardzo mądrze mówi umierający James: "Nie chodzi o to, jakie życie rozdaje karty, ale o to, jak rozegrasz partię". Niektórzy bardzo mądrzy ludzie kiedy umierają, stają się jeszcze mądrzejsi i warto słuchać tego, co chcą nam przed odejściem przekazać. Dla mnie przekaz filmu jest tym mocniejszy, że mówi go bardzo mądry człowiek, który wybrał i zagrał bardzo dobrą rolę bardzo mądrego człowieka, który umierając stał się jeszcze bardziej mądry.
UsuńA co do dołowania - to podążając w dół też można mądrzeć ale można też głupieć. Jest spadanie bezwładne, bierne, ale też sterowane, kontrolowane.
Nic nie upraszczałem. Po przeczytaniu Twego tekstu odebrałem film jako dołujący. ale bardzo interesujący i mądry, chyba mnie źle zrozumiałaś ;)
UsuńNietrudno o niezrozumienie w blogowych komentarzach, przeciwnie, zjawisko prawdopodobnie dość często występujące.
UsuńZgadza się, film mądry i interesujący. Mnie nie dołuje, wręcz przeciwnie. Jest jak lekcja "wychowania do życia".
Przewidywanie "zdołowania" filmem o umieraniu to może i nie uproszczenie, ale pójście schematem.
Najprościej obejrzeć, dostępny online.
Widzę, że 'faza' na Cumberbatcha trwa. A o filmie wcześniej nie słyszałem, ale chętnie obejrzę. Dzięki.
OdpowiedzUsuńMoje 'fazy' nie przechodzą tak szybko :)
UsuńPierwszy raz oglądałam ponad rok temu i wtedy "wsiąkłam", a Sherlockiem się tylko "dobiłam". Poza tym Benedict nie jest typem urodziwca, jest przystojny, ale przede wszystkim mądry, podobno w realu niewiele mu brakuje do inteligencji Holmesa.
Teraz, z mozołem, bo nie mogę znaleźć napisów pl (tylko takie: moja twoja nie rozumieć), oglądam "Hawkinga". Oczywiście w roli tytułowej Cumberbatch. Stąd tu ostatnio tyle fizyki.