"- Za złe mi to biorą, że w moich książkach roi się od ludzi dobrych, jasnych i miłosiernych, a przecie z palca sobie tego nie wyssałem. Zresztą wielką odczuwam litość dla złych, z rozmysłem natomiast sławię dobroć promienistą. Urojeni ludzie z książek wychodzą z nich jak duchy wywołane z nicości i wchodzą w ludzką gromadę. Serce ludzkie takie jest dziwne, że więcej wierzy jasnemu urojeniu niż mętnej, czarnej rzeczywistości; więc moi dobrzy ludzie z książek korzystając z tego przywileju szerzą wieści o istnieniu dobra i o potrzebie miłosierdzia. Moje książki wędrują pomiędzy rzesze, niechże przeto świecą, niech grzeją, lecz niech nie straszą i nie burzą naiwnej, prostej wiary w serce człowieka.
"Dziewczyna wierzyła w nie głęboko. Osobiście mogła oświadczyć, że nie spotkała jeszcze ludzi złych; oczywiście, spotka ich kiedyś, świat bowiem nie jest rajem; oczywiście, że gdzieś istnieją, w jakichś zaułkach życia; los mógł ją, ślepe, bezbronne dziecko, skierować w ich stronę. Więcej jednak musi być na bożym świecie dobrych i miłosiernych, skoro wypchnięta w ludzką gromadę natknęła się na nich właśnie. Z gorącej wdzięczności utrwali w sobie wiarę w dobrego człowieka i wiary tej nie zachwieje w niej nawet krzywda, którą jej może kiedyś wyrządzić człowiek zły. Pan Olszowski, umiejący patrzeć w głębie ludzkich serc, pouczał ją, że rzadkością jest człowiek, który złym się rodzi. Gniewu i złości naucza go głód, nieszczęście, niesprawiedliwość i podłość. Wstrętna ohyda nędzy, której nie powinno być na radosnym świecie, jest najstraszliwszym nauczycielem zła, więc kto nędzę wygania z ziemi, kto jej ze słodyczą ociera łzy, kto jej zimne serce ogrzewa, ten czyni rzecz najszlachetniejszą: zasypuje źródło zła".
Kornel Makuszyński - "Awantura o Basię"
Iskry 1985, str. 144-145
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz