De omnibus dubitandum est. Tempora mutantur et nos mutamur in illis. Homo sum: humani nil a me alienum puto. Manifesta non eget probatione. Non scholae, sed vitae discimus. Non omnia possumus omnes. Nulla dies sine linea. Nil desperandum. Sapere aude. Nolite timere. Miser, qui numquam miser. Omne ignotum pro magnifico. Cura te ipsum. Si vis pacem para bellum. Concordia res parvae crescunt, discordia vel maximae dilabuntur. Vanitas vanitatum et omnia vanitas. Per scientiam ad salutem aegroti.
kaleką matematyką obliczamy swoją wartość (Emily Dickinson)
wtorek, 29 lipca 2014
w a k a c j e
Wcinałam bób i borówki głaszcząc Brysia. Aż wykrzywiało twarz od młodych jabłek. Czytałam o muchach i bolończykach u Houellebecqa. Patrzyłam na samoloty podchodzące do lądowania lub właśnie startujące tuż nad głową lub nieco obok. Uwielbiam samoloty. Moje stopy po dziesięciominutowym marszu na bieżni wyzwały resztę mnie od głupich bab. Opalanie też nie mogło trwać dłużej niż 10 minut. I wpadła mi w ręce "Chata" Younga, książka trochę nawiedzona, miejscami mądra, miejscami zbyt amerykańska. Utknęłam gdzieś w połowie, ale jeszcze do niej wrócę, kiedyś. Miałam ochotę posłuchać Bacha, ale stanęło na MTV Dance. Zrobiłam sobie wodę z miodem lipowym. Potem ugoszczona zostałam michą sałatki wakacyjnej na zacienionym tarasie z widokiem na pola kukurydzy, nadal z samolotami. Śniło mi się, że chodzę po ośnieżonych Tatrach. Znienacka, już w innym śnie, zobaczyłam w oddali Alpy. I znowu Houellebecq, świetny fragment o Williamie Morrisie. Książki tłoczą się i rozpychają łokciami, wykrzykują jedna przez drugą "teraz ja!", muszę je mitygować. Miałam dobry trening z pieskami. Kicia zeszła była, mniej futrzaków do głaskania.
Nie jęczę, że gorąco, rozbieram się i piję herbatkę miętową. W tramwaju zepsuł się dzwonek i dzwonił niemal non stop. Niedawno na tej trasie była stłuczka, tramwaj wpadł na tramwaj i pasażerowie wylądowali w szpitalu. Więc puszczam brzęczące dzwonienie mimo uszu. Przesiadka, dalej tramwajem nie pojadę, bo tory wykopali, wraz z dzikim tłumem wsiadam do nagrzanego autobusu, który jedzie naokoło. Czy ta dziewczynka obok zemdlała? Nie, tylko śpi, ale wygląda na żywcem ugotowaną. Tata trzyma ją na kolanach, jemu dopiero musi być gorąco. Niedzielna użytkowniczka komunikacji miejskiej ze mnie. Przynajmniej jeśli chodzi o dłuższe trasy. Na północy Szwecji tak samo gorąco. Nie włączam wiadomości. Robię sobie od nich wakacje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ja mam wieczne wakacje od wiadomosci.
OdpowiedzUsuńNie popieram, ale rozumiem i akceptuję. Mam urlopy i dłuższe wakacje, ale tak całkiem bez nie potrafię.
Usuńja od kilku lat praktykuje :) owszem czasem sie zalapie na jakies wiesci dziwnej tresci... ale sporadycznie i zawsze przypadkiem
Usuń