Pamiętam pola,
mozolne skupowanie od rolników wąziutkich pasków gruntów rolnych. A
teraz tam miasteczko, szerokie ulice, światła, linie autobusowe,
trawniczki, ławeczki, nowe bloki, niewielkie osiedla.
Czyste, nowoczesne,
estetyczne, ale nijak nie składające się w jedną wielką harmonijną
całość. Hałas od głównej alei, błoto, kałuże na nówka sztuka chodnikach
(spacer w deszczu) i architektura budynków nieciekawa, zarówno w koncepcji
ogólnej, jak i w detalach.
Pozostawione nieliczne drzewa trochę oswajają otoczenie, bardziej jednak budzą żal. Sierotki pojedyncze lub w niewielkich grupach. Jestem maniaczką zalesiania, zadrzewiania.
Świątynia Bożej
Opatrzności z daleka robi wrażenie, ale im bliżej, tym gorzej. Nadal w
budowie, cała w rusztowaniach, może jeszcze wypięknieje. Tu koparka, tu
góra piachu, ale to jeszcze nic, zniknie. Najgorsze obudowanie stałe,
brzydkie, za blisko, za wielkie, zasłania.
zdjęcia: xbw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz