Jakoś nie mogę dziś czytać, prawdziwy dramat :)
Zaczęłam rano nową książkę, a dokładnie dwie nowe książki. Oczywiście chodzi o czytanie, nie o pisanie... Świtem bladym złapałam się za zdobytego niedawno Żeglarza Szaniawskiego, utknęłam w 1/4. Po śniadaniowej krzątaninie porannej z Wyspą Złoczyńców w tle (stary polski film z lat 60 wg Nienackiego, o Panu Samochodziku i jego pływającym wehikule) zabrałam się za kolejnego Mankella. Dziecię zasiadło przed telewizorem z resztkami sentymentu do Toy Story, zwalniając komputer. Takiej szansy się nie marnuje, mogę obejrzeć ostatni odcinek drugiej serii True Blood, zostanie mi już tylko trzeci sezon, hułła. Szanse na obejrzenie jeszcze Lilja 4-ever na dvd (w komputerze) szybko znikły, zaraz po pierwszej scenie przy dźwiękach Rammstein Duże Dziecię po skończonej „bajce” roszczeniowo nadciągnęło i objęło w wyłączne posiadanie strefę okołokomputerową. Trzeba było znowu sięgnąć po książkę. A w niej „sternik nalał kawy do kubka zamocowanego w uchwycie przy kompasie”. Dobra, idę zrobić sobie kubek kawy. Czytam dalej, kończąc popijanie. Wallander dzwoni do ojca. Biorę komórkę i dzwonię do ojca. Wallander smaży omlet. Pytam się Ukasza czy nie usmażyć mu jajek albo omletu. Usmażyć. Idę do kuchni. Smażę. Się wczułam. Podejmuję próbę uwolnienia z fazy dosłownego naśladowania życia bohaterów, wszak czytam kryminał!... Ok., już.
Ale kiedy dochodzę do „droga prowadziła wzdłuż morza” odlatuję zupełnie, w świat marzeń, a może i planów, i już zupełnie nie nadaję się dziś do kontynuowania czytelniczej pasji...
~Anhelli
OdpowiedzUsuń29/08/2010 o 19:30
Oj znam True Blood, znam aż za dobrze :( Ilość nieprzespanych nocy dla pewnego Szweda tam grającego ;] Widziałam cały II sezon, ale do III jeszcze się boję zaglądać. Mam opory. Za to jadę już drugi sezon Battlestar Galactica. Widziałaś może? Dla mnie to hicior wszech czasów – oczywiście sf, ale ma też sporą domieszkę mitologii, filozofii i religii, cudo – bije LOSTA, True Blood na głowę. Ale to tylko moja opinia. Utrafił w mój gust, ot co ;] Pozdrawiam serdecznie :)
~xbw
29/08/2010 o 21:05
Taak, też zauważyłam, że Eric zaczyna być o wiele ciekawszą postacią niż Bill… Cóż, facet musi być nieźle oblegany przez kobitki w każdym wieku :) Nie mam oporów i jak tylko uda mi się dopaść komputer na dłużej z pewnością obejrzę też całą 3 serię. Nie będę raczej wchodziła głębiej w temat oglądania seriali, ani na raty ani sezonami, poprzestanę raczej na FILMACH. Może na późnej emeryturze, jeśli nie będę miała co robić z czasem, teraz szkoda na seriale życia :)
~ania mama t.
03/09/2010 o 09:06
hej kochana, mimo iz jeszcze ani jednego mankella nie przeczytalam, przez CIEBIE poznalam nieco postac wallandera. nigdy wczesniej o nim nie slyszalam, a teraz nagle zewszad czytam i slysze cos… ciekawe jest to, ze jak sie zajzy do wikipedii polskiej, przedstawione sa dosc suche fakty dotyczace powiesci i watkow kryminalnych, ewentualnie nieco zachaczona jest kwestia moralna przestepstw, czy tez ich tla. wikipedia niemiecka poswieca caly artykul wallanderowi i genialnosci stwozenia jego ludzkiej i normalnej postaci, spychajac watek kryminalny nieco na bok. ty to tu fajnie wyposrodkowalas piszac swoja recenzje – stad pobudzona ciekawosc moja ;) ostatnio siedzac i czekajac na tadeuszka w poczekalni u logopedy przegladalam babska gazetke (cieszac sie strasznie, ze w koncu mam na to czas i to usprawiedliwiony). gazetka nazywa sie brigitte – chyba cos jak nasze zwierciadlo(?), nagle patrze 3 bite strony poswiecone przemijalnosci zycia i jej akceptacji na przykladzie wallandera!! myslalam, ze ze stolka spadne ;-0. artykul fajny, dobrze napisany mowiacy (w skrocie) o tym, ze genialne sa postaci ksiazek, ktore wraz z „odcinkami” zmieniaja sie i starzeja, ze ich zycie rownolegle z naszym ulega zmianom, ze wtedy jeszcze bardziej sie z nimi identyfikujemy. podano jeszcze przyklady paru nielicznych powiesci, w ktorych dzieje bohaterow w miare uplywu czasu sie zmieniaja.. po czym sobie myslalam i myslalam o tej identyfikacji, i tak myslac otworzylam twojego bloga i przeczytalam sobotni poranek :) usmiechajac sie i lekko powzdychujac ;))) przesylam bardzo cieple pozdrowienia i kubek goracej kawy. (w piatek :))
~xbw
05/09/2010 o 13:44
Ale fajnie czytać Twoje komentarze )) Ja Wallandera poznaję czytając kolejne książki o nim, czyli u źródła. Szkoda, że cykl już zamknięty, w listopadzie wydana zostanie w Polsce ostatnia książka Mankella o Walanderze, trochę szkoda… Na wielkie szczęście cała masa dość dobrych pisarzy idzie w ślady Mankella i powstają coraz to nowe serie, także będę miała co czytać i o czym pisać na blogu
~ola
03/09/2010 o 22:20
ja jestem po 3 serii tj ostatni odcinek 12 wrzesnia. Bill i tylko Bill!!!a Wallandera to ja lubie ogladac ale tylko szwedzka wersje, a nie brytyjska mimo uwielbienia dla Branagha! Beatko co u Ciebie???? caluski
~xbw
05/09/2010 o 13:51
Fajnie, że tu jeszcze czasem zaglądasz ) Wallandera uwielbiam czytać, czasem łaskawie obejrzę szwedzki serial, ale jeśli już to i tak ulubiony jest Jack Frost ze Sprawy dla Frosta Nakręcenie Wallandera przez Anglików uważam za co najmniej niewłaściwe, nie wnikając w jakość, Wallander musi mówić po szwedzku, inaczej cały urok pryska. A myślałam, że mówiący staroszwedzkim Eric ściął Cię z nóg i to wielokrotnie… U mnie bez zmian, stety albo niestety, co kto woli. Jak się coś zmieni, napiszę maila. Czy Ty teraz piszesz jakiegoś bloga?