Po przeczytaniu "Zawału" zabrałam się od razu za "Tajny dziennik". I przeniosłam się w części w końcówkę lat 70 i sobie w niej tkwię i nie chce mi się kończyć książki i wychodzić poza jej okładki, a najbardziej odnosić do biblioteki, chciałabym mieć na własność pod ręką. Więc jeszcze w trakcie czytania piszę. Albo czytam coraz lepsze książki, albo coraz bardziej się w czytane treści angażuję, albo i jedno i drugie. Świat miniony pokazywany w prozie Białoszewskiego przyzywa hipnotycznie, a z Mironem zakumplowałam się, jak z nikim wcześniej. Ktoś gdzieś o nim powiedział czy napisał "ciepło ironiczny". Wielbiciel szarości, półmroków, ciemności, nocy. Skromny, zwyczajny, naturalny. Niewbijający się w żadne schematy ani stereotypy, nawet na chwilę. Całym sobą zanurzony w teraźniejszości, w codzienności, zwykłości, zwyczajności. Miłośnik szwendania się, zwłaszcza nocnego. Żywiący się głównie mlekiem w proszku i tortem serowym z galaretką. Ciąg dalszy wkrótce.
Kochana, to jest literatura dla wybrańców. Dzięki za fragment Dziennika. Zajrzałam z ciekawości i z ciekawości zamierzam potem tam wrócić.
OdpowiedzUsuńUważaj, uzależnia, na szczęście nie wszystkich :)
Usuń