piątek, 10 maja 2013

trzeci


Dawno. Supermarket wielki, zakupy, patrzę kątem oka na płyty CD bo nie mam przecież odtwarzacza. Ale kupuję jedną z II i III koncertem fortepianowym Rachmaninowa. Pierwsza moja płyta CD. Kupiłam odtwarzacz i słuchałam w kółko, choć miałam już także inne płyty. A po obejrzeniu filmu Blask (Shine) jeszcze moje uwielbienie dla Rachmaninowa i jego III koncertu fortepianowego wzrosło. Czytałam wiersze Emily Dickinson i jak ona "Czułam - przez Mózg przechodził Pogrzeb" - kiedy słuchałam koncertu pod koniec finału. Potem dwukrotnie na żywo w warszawskiej filharmonii, marzenia się spełniają. A teraz doczekałam wykonania Daniila Trifonova. Pierwsze wysłuchanie na żywo przez Internet nieudane, ja wyrwana ze świata słowa pisanego, całkowicie przekierowana ze słuchania muzyki na odbiór wzrokowy, dźwięk zacinał się co chwilę i nie podobało mi się. Jakaś dusza miłosierna wrzuciła koncert do sieci, inna dusza podrzuciła mi link i mogłam, na raty posłuchać w spokoju mojego ulubionego koncertu w wykonaniu ulubionego wykonawcy. Pilnując się mocno, by nie zgłupieć z nadmiaru szczęścia. I zobaczyłam zorzę polarną i fizycznie słyszałam jej rozbłyski, oczy mrużyłam i łaskotało mnie podniebienie od tego skrzenia się niektórych fragmentów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz