wtorek, 10 grudnia 2013

trzeba było


"Czwarta bieda: wiatr, zimnisko,
mróz odetchnąć nie da,
Ale za to wiosna blisko" 

fragment wiersza "Rok i bieda" Juliana Tuwima


Czas ubierania twarzy przed wyjściem z domu, żeby nie zmarzła. Czas pustych galerii handlowych - mimo nastroju, choinek, światełek i melodii świątecznych - ludzie nie robią w dzikim tłumie szaleńczych zakupów. Albo zmądrzeli, albo nie maja za co, albo walą do Biedronki. Czas, w którym niewiasty z gołymi głowami noszą kurteczki-wiatr-i-mróz-przedmucha-nereczki. 

O czwartej rano termometr na drzewie pokazywał minus trzy. Fajnie było przejść się kawałek, poślizgać na jedynej kałuży i wrócić do ciepełka na gorącą herbatę z sokiem malinowym. A potem (trzeba było kupić wiewiórkę*) trzeba było zdrzemnąć się choć trochę, a nie wstawiać pranie i teraz robić za zombie. Jeszcze nie jestem aż tak stara ani tak młoda, by wystarczyły 3-4 godziny snu.


*Z filmu "Wyścig szczurów" (Rat Race).

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że zmądrzeli, ale to też chyba tylko lokalnie, bo u mnie tłumy w marketach :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie w weekend nasili się i tutaj. Dysproporcja pomiędzy tym, co naprawdę jest niezbędne i wystarczające, a tym, co nam wmawiają filmy, reklamy i zastany model funkcjonowania, jest ogromna, a nawet przerażająca. Zwłaszcza w okresie świąt wszelkich.

      A potrzebny tylko zapas baterii do aparatu, żeby można było utrwalić piękne chwile ;)

      Usuń