post rurum :)
"Bez sił, bez ducha, to szkieletów ludy"... - to ja po zakończonej wymianie rur. Serce mi się ostało, thank you very much. Dłonie spuchnięte, bolące opuszki palców nawet. Ale dziś już prawie odreagowałam to nagłe wyrwanie z ciągu czytelniczego. Wraz z ostatnim robotnikiem opuszczającym progi zajmowanego aktualnie lokalu mieszkalnego popadłam w euforię graniczącą z ekstazą. To już KONIEC.
Wracam do czytania o perypetiach Wallandera, to dziś. Jutro znów przerwa w uskutecznianiu czytelnictwa, w Dublinie rozpoczyna się drugi etap przesłuchań w ramach Dublin International Piano Competition, będę wisiała na słuchawkach on-line ile się uda. Czego i Wam życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz