środa, 11 listopada 2009
katedra
Dziś wsiadłam do brytyjskiego pociągu i przemieściłam się ze Szkocji do Anglii.
Za całe 70,5 funtów nabyłam wczoraj bilet i dziś odważnie wkroczyłam na dworzec kolejowy w poszukiwaniu Platform 7. Była, w końcu się znalazła, ale przez moment czułam się jak Harry Potter, który szukał Platform 9 3/4.... Wsiadłam, pociąg ruszył. Widoki przepiękne, do pierwszej stacji jazda prawie non stop wzdłuż morskiego brzegu, czasem kilka dosłownie metrów od wody, aż się trochę wystraszyłam widząc prawie pod sobą niewielkie urwisko.... Ale przygoda, polecam tę trasę (Edynburg - Alnmouth for Alnwick), idealna na piękny słoneczny dzień. W pewnym momencie za oknem gwałtownie wyrosła przepiękna duża tęcza, nie padał żaden deszcz... Chwilę potem, równie nagle, zniknęła, a niebo pokryły gęste chmury, które pojawiły się nie wiadomo skąd.
No i teraz jestem w York, nie, jeszcze nie New :)))
Miasteczko małe, ale z pięknymi wąskimi uliczkami, z ciekawym marketem, z niewielką ilością strasznie starej cegły, no i z gigantyczną katedrą. Zadne zdjęcia nie są w stanie oddać jej wielkości, szerokości, urody, potęgi, moc i chwała alleluja :) Katedra powala na kolana. Mam ochotę przy niej trwać na posterunku, mogłabym zostać jej strażniczką czy coś na kształt... Miałam ochotę ją objąć, przytulić i zabrać ze sobą :)))
uwaga, pisze w biegu, post niedokończony ale go publikuję :)
dokończę następnym razem
pozdrowienia z ANGLII :)
czego i Wam życzę, jak najbardziej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz